-
Maciek... - Asia patrzyła na mnie uważnie - bo naprawdę to teraz nic już nie
rozumiem...
…skoro zacząłem mówić… - nie czułem kolan, nie czułem nóg, bałem
się, że zaraz, że za chwilę się przewrócę - …po
jaką cholerę zacząłem to mówić!?…
- Eee... w zasadzie to nic takiego, - widząc jej radośnie skrzące się do mnie
oczy ocknąłem się, z wolna zaczynała powracać moja pewność siebie i
powiedziałem odwzajemniając uśmiech Joanny - nic szczególnego, ale... ale te
twoje spodnie... kurde… wiesz, bo…
- Spodnie? - przerwała mi.
- Spodnie. - powtórzyłam znów się gubiąc i znów z niechybnie ośmieszającym mnie
trudem i zawstydzeniem powiedziałem te słowa, powiedziałem zaledwie część tego
co chciałem powiedzieć - Bo masz chyba spodnie... no wiesz…
- No mam. - Joanna nadal sprawiała wrażenie, że nie domyślała się co chcę jej
powiedzieć.
…kpi sobie!?… - drgnąłem, nieco, nieznacznie się skuliłem jakbym
właśnie dostał cios pięścią, na szczęście niezbyt silny prosto w żołądek - …to jakiś żart? …czy ona naprawdę jest taka
niedomyślna?…
Czując narastające przerażenie, czując że
niczego już teraz nie rozumiem widziałem, że dziewczynę bawią już te moje, te
tak chaotyczne i tak nieporadne słowa. Widziałem, że bawi ją to, z jakim trudem
teraz do niej mówię.
Szła
tuż obok mnie taka zadowolona, taka wręcz szczęśliwa, tak tymi szeroko otwartymi
oczami, tymi mrugającymi rozkosznie, osłaniającymi jej oczy rzęsami
hipnotyzując mnie, intrygując mnie a zarazem kusząc, szła nic sobie nie robiąc
z tego co powiedziałem, co próbowałem jej powiedzieć, że nie potrafiłem oderwać
od niej wzroku.
…muszę jej to bardziej dobitnie powiedzieć… - pomyślałem pożerając
wzrokiem jej trzepoczące rzęsy - …skoro
już zacząłem, to muszę to dokończyć… muszę definitywnie zamknąć już ten temat…
muszę to zrobić teraz, bo drugi raz nie zdobędę się już na to…
- …wiesz, bo zameczek ci się tak troszkę, no wiesz... - odważyłem się w
końcu to powiedzieć, odważyłem się wyrzucić to z siebie krzywiąc w całkiem
niepotrzebnym grymasie zniesmaczenia usta, krzywiąc je przesadnie tak, jakbym
ugryzł coś wyjątkowo niedobrego, coś wyjątkowo gorzkiego.
Odważyłem
się, ale dokładnie w tym momencie jak mówiłem moją przeponę sparaliżował
gwałtowny skurcz i słowa utknęły mi w krtani.
- Co troszkę? - beztrosko spytała.
…co ona taka niedomyślna? …kurde, no!… - nie wierzyłem, że dzieje
się to naprawdę - …aż tak trudno jej
pojąć, o czym mówię? …co próbuję jej powiedzieć?…
- Spodnie… - poruszyłem niemal całkiem bezdźwięcznie ustami. Poruszyłem
nimi tak, jakbym zdradzał jej teraz szczególnie ważną i wręcz wysoce
niebezpieczną tajemnicę - …tak ci się
troszkę, no wiesz …zameczek.
- Zameczek? - Joanna okazała się być wyjątkowo niedomyślna - …ale, co zameczek?
dwa zdania do czytelnika tego bloga! większość imion użytych w tym blogu została zmienionych, również i niektóre fakty są przeze mnie wyssane z palca, ...a może i wszystko to skądś wyssałem? więc jeśli wydaje Ci się, że skądś kogokolwiek opisanego tu przeze mnie znasz, możesz być pewnym, że jesteś w błędzie. i zdanie trzecie: i wszystko to co wyżej jest nieprawdą, ...hahaha!
Szukaj na tym blogu
czwartek, 30 czerwca 2005
strona 33
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz