Szukaj na tym blogu

czwartek, 2 czerwca 2005

strona 5.





            Nasze spojrzenia skrzyżowały się. Dziewczyna, jakby właśnie na to czekając błysnęła białymi ząbkami w pięknym, szczerym i tak ciepłym uśmiechu, że aż poczułem przebiegający przez moje ciało dreszcz.
   …jakaż ona jest piękna… - przemknęło mi przez myśl.
            Dziewczyna całkiem obojętnie, jakby to spojrzenie, ten uśmiech, który miałem wrażenie, że skądś już znam wcale nie miało miejsca schyliła głowę i popatrzyła na wybrane przez siebie widokówki. Czując jak bardzo tym widokiem jestem speszony mimo woli jednak spojrzałem znów na rozpięty zamek jej spodni i poczułem, że zaczynam się rumienić jak przyłapany na gorącym uczynku marny złodziejaszek. Zawstydziłem się, zarumieniłem choć przecież nikt mnie nie obserwował, nikt nie przypatrywał się temu, co ja robię. Nikt nie widział gdzie patrzę i jakie to robi na mnie wrażenie.
            Czułem się jak złodziej, jak niegodziwiec, ale gdy dziewczyna po chwili znów się uśmiechnęła, gdy znów spojrzała na mnie tymi dużymi, pięknymi oczami zupełnie odruchowo, choć czując się wciąż tak trochę niezręcznie, też się uśmiechnąłem.
            A ona wahała się jeszcze chwilę niewątpliwie nie potrafiąc wybrać tej właściwej kartki, tej według niej najładniejszej widokówki aż w końcu odłożyła je wszystkie z powrotem na stojak pozostawiając sobie tylko jedną i podeszła z nią do kasy.
            Siedząca za ladą ekspedientka bezmyślnie patrząca w okno niechętnie, ze znudzonym wyrazem twarzy podniosła się ze swojego krzesła. Wzięła od dziewczyny kartkę i powolnym, ospałym ruchem palców nabiła cenę na kasę. Spojrzała na dziewczynę zimnym, apatycznym wzrokiem tak, jakby chciała dowiedzieć się kto też śmiał zakłócić jej spokój. Patrzyła uparcie prosto w jej oczy w całkowitej ciszy, po czym wzrokiem znawcy mającego za zadanie wycenić po kolei każdą część odzienia stojącej przed nią osoby zaczęła wolno oglądać całą jej postać. Taksując dziewczynę przesuwała swój wzrok coraz niżej. Widziałem jak naraz spostrzegła ten nieszczęsny, cały czas rozpięty przecież zamek.
            Zadrżałem widziałem, jak na jej twarzy odmalowało się zdziwienie, jak jej usta razem z całą żuchwą przesunęły się wyraźnie w dół, jak całkiem tak nienaturalnie opadły a brwi komicznie uniosły się w górę. Widziałem jak ekspedientka stała tak przez chwilę sprawiając wrażenie, że nie pojmuje tego co widzi,. Tego co ma przed oczami. Wpatrzona w zsunięty suwak obcisłych, różowych spodni stojącej na wprost niej dziewczyny uniosła rękę nieco do góry i rozchyliła usta chcąc chyba coś powiedzieć ale zawahała się, ale nagle chyba się rozmyśliła. Zamiast głosu z jej ust wydobyło się tylko głośne, znaczące chrząknięcie.
            Nagle, na twarzy ekspedientki zajaśniał nieoczekiwanie uśmiech a jej oczy zaiskrzyły blaskiem. Wyraźnie zadowolona z siebie, ze swojego odkrycia patrzyła tak na te rozpięte spodnie jeszcze przez chwilę coraz promienniej się uśmiechając po czym spojrzała uważnie na mnie.
   …kurde, no… - skamieniałem ze strachu.
            Przestraszyłem się, że spostrzeże to moje bezsensowne podniecenie, że zauważy mojego, napiętego i jak się bałem wyraźnie odstającego, wyraźnie wypychającego moje spodnie już od jakiegoś czasu penisa. Czułem, że już się nie rumienię, że teraz to płonę, płonę niczym pochodnia, że cały jestem czerwony już jak burak, że jedyne co powinienem zrobić, to ze wstydu zapaść się teraz pod ziemię.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz