Szukaj na tym blogu

poniedziałek, 20 czerwca 2005

strona 23




- To twój ostatni spacer? - spytałem bojąc się, że nie zapanuję nad sobą i zaraz naprawdę to zrobię.
            Bałem się, że tu, pośród tylu obcych mi ludzi, pośrodku nadmorskiego deptaka pocałuję tą intrygującą dziewczynę podobającą mi się z każdą chwilą coraz bardziej ale wciąż jeszcze tak zaskakująco porażającą mnie swoją obecnością, odbierającą mi swobodę ruchów i zachowań, blokującą zdolność do normalnego myślenia.
            Nie potrafiłem się powstrzymać i spojrzałem na nią. I znów uparcie patrzyłem na idącą tak blisko, że niemal mnie dotykała, że prawie ocierała się o mnie Joannę a ona uważnie patrzyła swoimi dużymi, lśniącymi teraz niebiańskim blaskiem oczami. Patrzyła na mnie rozmarzonym wzrokiem bez wątpienia nie rozumiejąc o co ją pytam, nie rozumiejąc z pewnością co mam na myśli.
- Ostatni przed wyjazdem. - szybko dodałem pożerając wzrokiem jej lśniące okrywającą je szminką, wciąż rozchylone jakby to właśnie na ten mój pocałunek czekały usta - Spacer… że niby ostatni teraz...
- A… - Joanna jakby nieco posmutniała - No niestety… ale muszę wracać.
- Szkoda. - westchnąłem z żalem.
- Szkoda… - cichutko powtórzyła i opuściła głowę.
            Tak jak ja przed chwilą, tak teraz ona wpatrzyła się w płytki deptaku, którym szliśmy a jej oczy jeszcze bardziej się zaszkliły, jakby zaszkliły się nagle wezbranymi w nich łzami.
- Ale jeszcze kiedyś tu przyjedziesz? - z nadzieją w głosie spytałem uparcie patrząc cały czas na idącą tak teraz blisko mnie dziewczynę - Prawda?
   …gadam coś bez sensu… - z zażenowaniem pokręciłem głową, w której to miałem wciąż jeden, wielki zamęt.
- A chcesz tego? - spytała zamyślona, spytała nie patrząc już przecież na mnie.
   …czy tego chcę?… - aż mi się z wrażenia zakręciło w głowie - …pyta mnie, czy ja tego chcę?…
- Bardzo. - odpowiedziałem bez chwili namysłu.
- Przyjadę. - uśmiechnęła się z żalem - …może kiedyś.
   …może przyjedzie… - cichutko sobie westchnąłem - …kiedyś…
- Bo tak bardzo bym cię chciał… - czułem, że z wrażenia moja krtań znów zaczyna odmawiać mi posłuszeństwa.
            Miałem zamiar powiedzieć, że bardzo bym chciał ją pocałować ale pomyślałem, że zbyt krótko się jeszcze znamy, że byłoby to zbyt obcesowe i mógłbym ją tym wyznaniem zrazić do siebie. Może nawet i obrazić. Bojąc się użyć tego słowa urwałem nie kończąc wypowiadanego zdania.
- Chciałbyś? …mnie? - Joanna spojrzała na mnie. Patrzyła niewątpliwie zaciekawiona tym, co chciałem jej powiedzieć.
- Chciałbym… - nie miałem pojęcia co mam jej powiedzieć i wyrzuciłem z siebie na siłę odrywając od niej oczy. Wyrzuciłem patrząc obojętnym już teraz wzrokiem przed siebie - Nieważne.
            Nieopatrznie znów potrąciłem kogoś przechodzącego zbyt blisko nas. Znów się o kogoś otarłem. Niespodziewanie wpadłem pomiędzy grupkę idących w przeciwnym niż my kierunku ludzi i lawirując pomiędzy nimi nagle się obudziłem. Nagle odnalazłem się na tym świecie. Zaskoczony, że właśnie tu jestem, że idę nadmorska promenadą, nie całkiem, nie do końca jeszcze przytomny wpatrzyłem się w idących też tą promenadą ludzi. Jakbym widział to pierwszy dzisiaj raz zdziwiłem się, że jest ich tu tyle, że oni wszyscy, jakby się zmówili idą w przeciwnym kierunku niż ja. Zdziwiłem się, że jest tu taki tłok, niemal jak w środku lata. Niemal jak w środku urlopowego sezonu.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz