- To twój
ostatni spacer? - spytałem bojąc się, że nie zapanuję nad sobą i zaraz naprawdę
to zrobię.
Bałem
się, że tu, pośród tylu obcych mi ludzi, pośrodku nadmorskiego deptaka pocałuję
tą intrygującą dziewczynę podobającą mi się z każdą chwilą coraz bardziej ale
wciąż jeszcze tak zaskakująco porażającą mnie swoją obecnością, odbierającą mi
swobodę ruchów i zachowań, blokującą zdolność do normalnego myślenia.
Nie
potrafiłem się powstrzymać i spojrzałem na nią. I znów uparcie patrzyłem na
idącą tak blisko, że niemal mnie dotykała, że prawie ocierała się o mnie Joannę
a ona uważnie patrzyła swoimi dużymi, lśniącymi teraz niebiańskim blaskiem
oczami. Patrzyła na mnie rozmarzonym wzrokiem bez wątpienia nie rozumiejąc o co
ją pytam, nie rozumiejąc z pewnością co mam na myśli.
- Ostatni przed wyjazdem. - szybko dodałem pożerając wzrokiem jej lśniące
okrywającą je szminką, wciąż rozchylone jakby to właśnie na ten mój pocałunek
czekały usta - Spacer… że niby ostatni teraz...
- A… - Joanna jakby nieco posmutniała - No niestety… ale muszę wracać.
- Szkoda. - westchnąłem z żalem.
- Szkoda… - cichutko powtórzyła i opuściła głowę.
Tak
jak ja przed chwilą, tak teraz ona wpatrzyła się w płytki deptaku, którym
szliśmy a jej oczy jeszcze bardziej się zaszkliły, jakby zaszkliły się nagle
wezbranymi w nich łzami.
- Ale jeszcze kiedyś tu przyjedziesz? - z nadzieją w głosie spytałem uparcie
patrząc cały czas na idącą tak teraz blisko mnie dziewczynę - Prawda?
…gadam
coś bez sensu… - z zażenowaniem pokręciłem głową, w której to miałem wciąż
jeden, wielki zamęt.
- A chcesz tego? - spytała zamyślona, spytała nie patrząc już przecież na mnie.
…czy tego chcę?… - aż mi się z wrażenia zakręciło w głowie - …pyta mnie, czy ja tego chcę?…
- Bardzo. - odpowiedziałem bez chwili namysłu.
- Przyjadę. - uśmiechnęła się z żalem - …może kiedyś.
…może przyjedzie… - cichutko sobie westchnąłem - …kiedyś…
- Bo tak bardzo bym cię chciał… - czułem, że z wrażenia moja krtań znów
zaczyna odmawiać mi posłuszeństwa.
Miałem
zamiar powiedzieć, że bardzo bym chciał ją pocałować ale pomyślałem, że zbyt
krótko się jeszcze znamy, że byłoby to zbyt obcesowe i mógłbym ją tym wyznaniem
zrazić do siebie. Może nawet i obrazić. Bojąc się użyć tego słowa urwałem nie
kończąc wypowiadanego zdania.
- Chciałbyś? …mnie? - Joanna spojrzała na mnie. Patrzyła niewątpliwie
zaciekawiona tym, co chciałem jej powiedzieć.
- Chciałbym… - nie miałem pojęcia co mam jej powiedzieć i wyrzuciłem z siebie
na siłę odrywając od niej oczy. Wyrzuciłem patrząc obojętnym już teraz wzrokiem
przed siebie - Nieważne.
Nieopatrznie
znów potrąciłem kogoś przechodzącego zbyt blisko nas. Znów się o kogoś otarłem.
Niespodziewanie wpadłem pomiędzy grupkę idących w przeciwnym niż my kierunku
ludzi i lawirując pomiędzy nimi nagle się obudziłem. Nagle odnalazłem się na
tym świecie. Zaskoczony, że właśnie tu jestem, że idę nadmorska promenadą, nie
całkiem, nie do końca jeszcze przytomny wpatrzyłem się w idących też tą promenadą
ludzi. Jakbym widział to pierwszy dzisiaj raz zdziwiłem się, że jest ich tu
tyle, że oni wszyscy, jakby się zmówili idą w przeciwnym kierunku niż ja.
Zdziwiłem się, że jest tu taki tłok, niemal jak w środku lata. Niemal jak w
środku urlopowego sezonu.
dwa zdania do czytelnika tego bloga! większość imion użytych w tym blogu została zmienionych, również i niektóre fakty są przeze mnie wyssane z palca, ...a może i wszystko to skądś wyssałem? więc jeśli wydaje Ci się, że skądś kogokolwiek opisanego tu przeze mnie znasz, możesz być pewnym, że jesteś w błędzie. i zdanie trzecie: i wszystko to co wyżej jest nieprawdą, ...hahaha!
Szukaj na tym blogu
poniedziałek, 20 czerwca 2005
strona 23
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz