Szukaj na tym blogu

środa, 22 czerwca 2005

strona 25

 



            Patrząca na Asię, obca jednak jej dziewczyna wyrzuciła z siebie ten mocno przeciągnięty okrzyk przesadnie głośno i zaskakująco nienaturalnie. Odchyliła do tyłu głowę i całkiem niespodziewanie głośno się roześmiała.
   …pogięło ją, czy co?… - przechodząc środkiem, pomiędzy nami otarła się o mnie - …bo mało tu miejsca? …i trzeba się tak arogancko rozpychać?…
- Hahaha… - błazeński śmiech tej jednak obcej dziewczyny zadudnił mi w uszach.
            Nie miałem pojęcia o co jej chodzi. Już chciałem to w jakiś ironiczny, może i w złośliwy sposób skomentować. Chciałem coś uszczypliwego głośno powiedzieć widząc jak ona, będąc jeszcze o krok przed nami, jeszcze wtedy głośno się śmiejąc pochyliła się nagle w stronę idącego z nią chłopaka.

- Seba, widzisz to? - przestając się śmiać spytała tak głośno, że tak wyraźnie ją usłyszałem jakby mówiła to do mnie. Zapytała, wręcz ryknęła tym pytaniem i znów, w ten drażniący sposób się roześmiała - Hahaha!...
   …ja pierdzielę!… - drgnąłem, nagle przerażony chyba aż zbladłem - …osz kurde!…
            Poczułem, że miękną pode mną nogi bo nagle z przerażeniem przypomniałem sobie, że Asia, gdy tylko, jeszcze w parku ją spostrzegłem, i wtedy, gdy widziałem ją stojącą przed sklepikiem z pamiątkami miała przecież w swoich, w tych obcisłych, różowych spodniach tak szkaradnie wyglądający, tak kompromitująco rozpięty zamek.
   …nie zapinała go przecież… - poczułem stalową, zaciskającą się na moim gardle obręcz - …nie widziałem by to robiła…
            Miała rozpięty zamek, i nie ulega to chyba wątpliwości, że wciąż rozpięty ma. Widziałem przecież ten tak koszmarnie wyglądający rozporek z całą pewnością. Przecież zauważyłem to od razu …od razu jak tylko spostrzegłem ją idącą aleją.
   …o nie!… - miałem teraz wszystko to przed oczami.
            Oczami wyobraźni widziałem idącą Joannę. Widziałem ją gdy była jeszcze daleko ode mnie …widziałem ją idącą tą prowadzącą przez sam środek uzdrowiska, pełną ludzi ulicą. Przecież widziałem ten jej rozpięty zamek, i w sklepiku z pamiątkami, i jak stała bokiem do mnie na alejce, gdy z niego wyszła. Widziałem to, ale nie widziałem przecież, żeby ten cholerny zamek zapinała.
   …ja ją spostrzegłem?... - zażenowany z niesmakiem pokręciłem głową i uśmiechnąłem się ironicznie - …ja ją widziałem?…
            Przecież to nie ją, nie Joannę zobaczyłem a ten rozsunięty zamek. Nie zachwyciła mnie uroda dziewczyny, piękno jej twarzy, kusząca wzrok sylwetka czy anielskie blond włosy tylko rozporek jej spodni! Ten siłą rzucający się w oczy rozpięty zamek. Ten brutalnie rzucający się bez wątpienia nie tylko mi zamek.
   …czy zamek jej spodni na pewno jest rozpięty?... - nie mogąc uwierzyć, nie będąc pewien, czy to jednak jest prawda, czy może coś tylko sobie ubzdurałem spojrzałem na zapięcie jej spodni.
            Coś mnie mocno ścisnęło w dołku. Niespodziewany skurcz sprawił, że aż się pochyliłem jakbym dostał nagle porażający mnie cios w sam środek brzucha. Niespodziewany i porażająco dokuczliwy skurcz sprawił, że z trudem, nie mogąc utrzymać równowagi szedłem niepewnie, coraz mniej żwawo stawiając kolejne kroki.
   …taka śliczna dziewczyna… - przerażony myślałem cały czas zmagając się z paraliżującym mnie zniesmaczenie. Byłem przerażony i nie miałem pojęcia jak mam się teraz zachować.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz