Szukaj na tym blogu

piątek, 3 czerwca 2005

strona 6.




            Speszony tym, że ekspedientka tak szybko odgadła prawdziwy powód mojej tu obecności opuściłem wzrok. Zawstydziłem się. Nie wiedząc, co mam ze sobą zrobić nerwowo wpatrywałem się w jakieś przedmioty ustawione na samym dole regału. Wpatrywałem się, tak naprawdę nie wiedząc na co patrzę ale ona, ekspedientka już nie patrzyła na mnie. Ona już przeniosła z powrotem wzrok na dziewczynę i natrętnie patrząc jej prosto w oczy odezwała się.
- Znaczek też mam dać? - spytała chrapliwym głosem.
- O tak, bardzo proszę. - usłyszałem miły, delikatny głos.
            Apatyczna sprzedawczyni, wciąż zdecydowanie okazując zadowolenie ze swojego odkrycia wyciągnęła szufladę, przez chwilę w niej grzebała i niebawem trzymała już w ręce arkusz znaczków. Wydarła jeden z nich i położyła go na ladzie. Dziewczyna, smukłą ręką sięgnęła do przewieszonej przez ramię białej, sporych rozmiarów torebki. Wyjęła z niej pieniądze i położyła je na ladzie tuż obok znaczka. Uniosła znaczek i nakleiła go na kartkę śliniąc go chwilę wcześniej czubkiem języka. Uśmiechnęła się, popatrzyła na kartkę i niewątpliwie z siebie zadowolona szybko wsunęła ją do torebki.
            Przyglądałem się przez chwilę uważnie pięknym dłoniom nieznanej mi dziewczyny. Uśmiechnąłem się gdy spostrzegłem, że paznokcie jej palców są pomalowane lakierem o takim samym odcieniu różu jak kolor jej obcisłych spodni. Dziewczyna odeszła od lady i stanęła po drugiej stronie regału, dokładnie na wprost mnie.
            Przez chwilę przyglądała się zastawionej towarem półce po czym spojrzała mi prosto w oczy uśmiechając się przy tym tak, jakby miała zamiar o coś mnie poprosić, jakby chciała mi może coś powiedzieć.
   …kurde, no… - jej wbity we mnie wzrok peszył mnie.
            Nagle pomyślałem, że ta obca mi dziewczyna zwróci mi tu, przy patrzącej na nas ekspedientce uwagę. Przestraszyłem się, że upomni mnie za to, że tak natrętnie się na nią gapię, że podniecam się jej widokiem.
            Bałem się, że coś niezbyt miłego właśnie teraz się wydarzy. Czułem, że serce wali mi jak nigdy chyba dotąd. Czułem, jak mocno pulsują mi skronie. Odważyłem się na to, by wytrzymać jej wzrok, by choć przez krótką tylko chwilę patrzeć dziewczynie prosto w oczy.
   …o matko… - zamarłem z wrażenia w bezruchu bo oczy te były zachwycająco piękne.
            Dojrzałem w nich błękit pogodnego, lazurowego nieba. Stałem tak patrząc i nie mając pojęcia co mam ze sobą zrobić. Stałem, z każdą chwilą, z coraz to większym trudem łapiąc oddech.
            A ona widziała jak uparcie pożeram ją wzrokiem. A ona, ta nieznajoma, tak niespodziewanie spotkana dziewczyna stała przez jakiś czas nieruchomo. Stała najwyraźniej na coś czekając. Stała, może celowo pozwalając mi patrzeć na siebie po czym nieco chyba zawiedziona tym, że jednak nie zrobiłem tego, czego się chyba po mnie spodziewała nieco się pochyliła i długimi, kształtnie uformowanymi przez naturę palcami musnęła jakiś bibelot leżący na regale. Przez moment bawiła się pluszową maskotką, białym misiem, spojrzała jeszcze raz na mnie sprawiając wrażenie, że chce mi coś powiedzieć i nagle rezygnując z tego odwróciła się. Podeszła do drzwi, otworzyła je i szybko wyszła na znajdującą się za nimi uliczkę.

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz