- Hahaha…
- roześmiała się niespodziewanie z siebie zadowolona.
…śmieje się?… - zrobiło mi się głupio - …bawi ją moje zachowanie… ma ze mnie ubaw?…
- Naprawdę… - bąknąłem speszony jej radosnym śmiechem.
- Hahaha… - Joanna śmiała się sprawiając wrażenie, że jest teraz wyjątkowo
szczęśliwa.
…hahaha… - śmiech dziewczyny zaczynał dudnić w mojej głowie.
Zaczynał coraz bardziej natarczywym echem rezonować wewnątrz mnie.
Szedłem
nie mając pojęcia co ten śmiech może znaczyć. Szedłem coraz bardziej zawstydzony
tym, że dziewczyna śmieje się ze mnie, zawstydzony tym, że całym swoim
zachowaniem, całą tą idiotyczną rozmową sprawiłem jej wyjątkowo chyba dobrą
zabawę.
- Dziękuję. - powiedziała nagle przestając się śmiać.
- Co? - zdziwiłem się.
- Dziękuję. - Joanna powtórzyła nieco tym razem ciszej.
…dziękuje mi?… - z niedowierzaniem, nieznacznie pokręciłem głową - …już się ze mnie nie śmieje?…
- Za co? - spojrzałem na nią zupełnie już nic nie rozumiejąc.
- Hmm... a bo tak …wiesz …bo nie sądziłam, - patrząc przed siebie powiedziała
rozmarzonym i niewątpliwie szczęśliwym teraz głosem - nie myślałam, że właśnie
dzisiaj… że spotkam tu kogoś... tu, w Kołobrzegu… że spotkam, kogoś takiego
jak... takiego może jak ty?
- Jak ja? - spytałem zaskoczony tym co Asia powiedziała.
…taka jest zadowolona, że mnie spotkała?… - nie wierzyłem, że to
słyszę, że Joanna coś takiego powiedziała.
Poczułem
jak ze szczęścia mocniej zabiło mi serce. Pomyślałem, że właśnie teraz powinienem
ją pocałować.
- Mogę cię teraz pocałować? - spytałem jak zagubiony pętak. Spytałem z nadzieją
wpatrując się w jej usta.
- Pocałować? - spojrzała uważnie na mnie i odchylając nieco do tyłu głowę
szybko, jakby się może ze mną drocząc dodała - Chyba żartujesz…
…bo musiałem się z tym wyrwać… - zrobiło mi się głupio - …palnąłem jak łysy o beton…
Zawstydziłem
się. Pomyślałem, że całkiem niepotrzebnie akurat teraz to powiedziałem i
czując, że się ośmieszyłem opuściłem głowę mocno tym wszystkim skonsternowany.
- Nie. Nie żartuję. - speszony pokręciłem przecząco głową z uwagą wpatrując się
w płytki promenady, wpatrując się w nie tak, jakbym chciał ujrzeć tam coś szczególnie
teraz dla mnie ważnego - Poważnie pytam.
- Nie. - Joanna powiedziała stanowczym, przesadnie zimnym głosem - Już nie.
- Szkoda… - westchnąłem nie potrafiąc ukryć żalu.
- Hahaha… - Joanna znów się roześmiała - …nie żartujesz.
Zatrzymaliśmy
się. To Joanna przystanęła na chwilę a ja uczyniłem to, co ona zrobiła. Zatrzymałem
się i spojrzałem w oczy stojącej teraz tak niespodziewanie blisko mnie
dziewczyny. Stojącej z rozchylonymi nieco ustami i cały czas w napięciu
patrzącej na mnie. Patrzącej tak, jakby mimo wszystko czekała na ten pocałunek.
Patrzącej i chyba zaskoczonej tym, że jednak nie odważyłem się jej pocałować.