Szukaj na tym blogu

poniedziałek, 4 lipca 2005

strona 37

 



- Bo chciałbym cię… - wyrzuciłem gwałtownie i z pewnością zbyt głośno nagle, tylko na krótką chwilę nabierając odwagi ale niestety zbyt szybko, niemal od razu ją tracąc dokończyłem całkiem już nieśmiało - …pocałować.
   …o kurde… - zaniepokoiłem się, że było to zbyt śmiałe. Bałem się, że dziewczyna za to moje słowa może się na mnie obrazić.
- Co? - spytała zdziwionym, spytała wyraźnie zaskoczonym głosem szybko opuszczając swe duże oczy.
   …bo jak taki namolny natręt… - wiedziałem już, że to był błąd - …bo bredzę coś niepotrzebnie…
- No wiesz… - zrobiło mi się głupio ale mimo to, sam nie wiem dlaczego i po co mówiłem dalej - Chcę… może to zbyt śmiałe, ale… ale bardzo bym chciał cię… pocałować… tak wiesz…
- Bardzo byś chciał? - Joanna spytała rozchylając nieco szerzej, rozchylając celowo mnie może teraz kusząc swoje usta.
   …i co?… - serce mocniej mi zabiło - …spieprzyłem wszystko?…
- Tak pomyślałem tylko… - czułem, że niepotrzebnie to wszystko mówię, że teraz to już tylko ośmieszam się - wiesz…
   …bo jakbym nie mógł poczekać!… - byłem coraz bardziej zły na siebie - …bo pewnie trafiłaby się lepsza okazja  …by to powiedzieć?…
- No właśnie nie wiem. - dziewczyna westchnęła wciąż uśmiechając się z niepokojącym mnie zażenowaniem.
   …co mi odbiło?… - aż z niedowierzaniem okręciłem głową - …nigdy jeszcze nie zaproponowałem czegoś takiego dopiero co poznanej dziewczynie! …to było prymitywne …prostackie…
- Tak tylko pomyślałem… - czułem, że znów zaczyna mnie palić w gardle, że moje policzki nagle zrobiły się czerwone - Pomyślałem… od dawna już myślałem, że to byłoby takie przyjemne…
   …i dalej w to brnę!… - nie wierzyłem, że to powiedziałem.
- Przyjemne? - dziewczyna uśmiechała się ciepło, uśmiechała się wręcz beztrosko wciąż idąc tak blisko, wciąż idąc tuż obok mnie i może nie potrafiąc uwierzyć, że coś takiego powiedziałem pokręciła z dezaprobatą głową.

- No. - cicho przytaknąłem. Bąknąłem jakby z rozpędu, jakby już całkiem tracąc poczucie przyzwoitości.
- Jak każdy facet… - westchnęła.
   …jak każdy facet… - niczym echo odbiło mi się to wewnątrz mej głowy.
- Każdy? - zdziwiłem się.
- Tylko to się dla was liczy? - była wyraźnie zawiedziona - Od samego początku.
   …nie, no skąd!… - chciałem zaprzeczyć, chciałem to szybko wyjaśnić, usprawiedliwić się ale zaciąłem się, ale coś mnie zablokowało i nie potrafiłem odważyć się by coś, by cokolwiek teraz powiedzieć - …nie to jest dla mnie najważniejsze!…
- Hahaha… - Joanna głośno i radośnie się roześmiała - tylko to jest ważne i nic mi już więcej nie powiesz?
- No… - nie miałem pojęcia jak mam się teraz zachować - Bo tak sobie pomyślałem… że przyjemnie by było…
- Przyjemnie by było? - spytała z niedowierzaniem.
   …i wyszedłem na kretyna… - nie miałem pojęcia dlaczego tak się zachowałem, dlaczego to wszystko tak bezmyślnie powiedziałem.
- No… - jęknąłem zawiedziony.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz