-
Przepraszam… - powtórzyła za mną i uśmiechnęła się tym razem może i rozbawiona
a może jednak tylko kpiąc sobie z mojego, zbyt wyraźnego by tego nie spostrzec
zagubienia.
- Bo tak pomyślałem sobie tylko… - zawstydzony chciałem się mimo wszystko jakoś
usprawiedliwić - Chyba nie ma w tym nic złego.
- Nie, no skąd. - Joanna zaprzeczyła jak mi się wydawało nieco ironicznym głosem
i po krótkiej chwili spytała - Zawsze jak masz coś zrobić to tak długo myślisz?
…długo myślę?… - zaskoczyło mnie to - …co to może znaczyć…
- Nie, no… bo tak, wiesz… - czułem, że za chwilę całkiem spalę się ze
wstydu, że zostanie tu po mnie na deptaku tylko niewielka kupka popiołu - bo ja
czasem tylko tak sobie myślę.
- To może nie myśl tak „czasem tylko”. - Joanna powiedziała patrząc mi znów
prosto w oczy - …tylko działaj.
…miałem pocałować?… - zaniepokoiłem się czy dziewczyna nie jest może
o to na mnie teraz zła - …a nie tak się
ceregielić?…
- Przepraszam… - nie miałem pojęcia co mam zrobić aby naprawić swój błąd.
- Przepraszam, przepraszam… - z żalem pokiwała głową.
…i co ja mam teraz zrobić?… - nieco uważniej, pytającym wzrokiem
wpatrzyłem się w stojącą obok mnie dziewczynę - …mam ją może jednak pocałować? …tego jednak chciała?…
Joanna
uśmiechnęła się z przekąsem, uśmiechnęła się krzywiąc drwiąco same tylko kąciki
swych ust, uśmiechnęła się jakby czegoś jej brakowało, jakby naprawdę żałowała,
że jednak jej nie pocałowałem i wyciągnęła rękę w moją stronę.
- No chodź już głuptasie, a na drugi raz nie myśl tak długo. - powiedziała
wyciągając do mnie rękę i w ten sposób zapraszając mnie bym podszedł teraz do
niej.
Podszedłem,
tak jak niewątpliwie tego chciała i schwyciłem jej dłoń zbyt z pewnością
gwałtownym, zbyt energicznym ruchem. Schwyciłem mocno tak, jakbym się obawiał,
że za chwilę ją cofnie, że mi ją zabierze, że tylko bawi się teraz mną. Zabiło
mi mocniej serce bo bałem się, że to tylko żart, że dziewczyna kpi sobie ze
mnie. Schwyciłem jej dłoń czując się nagle taki dumny, taki wręcz wyróżniony
tym, że mogę ją dotknąć, że przecież dotykam już ją.
Czułem
jak mocno bije mi serce, jak wlewa się w nie radość, bo trzymam rękę Joanny.
Trzymam dłoń tej ślicznej, tak niespodziewanie chwilę wcześniej poznanej
dziewczyny. Będąc z tego powodu wyjątkowo wręcz szczęśliwy pomyślałem, nagle
zacząłem się zastanawiać czy to co powiedziała dziewczyna nie było czasem
zaproszeniem, czy nie było jednak jakimś może przyzwoleniem abym ją, tak jak
tego przecież tak niespodziewanie zapragnąłem pocałował.
…przecież taki był sens tego co powiedziała… - chyba nie do końca
docierało to jeszcze do mnie - …przecież
ona też tego chce…
- Hahaha… - nagle, zupełnie mnie tym zaskakując Joanna roześmiała się głośno.
…a jednak drwiła sobie ze mnie… - zabolało mnie to - …a jednak to była podpucha… a ja omal się na
to nie nabrałem…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz