Szukaj na tym blogu

sobota, 9 lipca 2005

strona 43

 



- Przepraszam… - powtórzyła za mną i uśmiechnęła się tym razem może i rozbawiona a może jednak tylko kpiąc sobie z mojego, zbyt wyraźnego by tego nie spostrzec zagubienia.
- Bo tak pomyślałem sobie tylko… - zawstydzony chciałem się mimo wszystko jakoś usprawiedliwić - Chyba nie ma w tym nic złego.
- Nie, no skąd. - Joanna zaprzeczyła jak mi się wydawało nieco ironicznym głosem i po krótkiej chwili spytała - Zawsze jak masz coś zrobić to tak długo myślisz?
   …długo myślę?… - zaskoczyło mnie to - …co to może znaczyć…
- Nie, no… bo tak, wiesz… - czułem, że za chwilę całkiem spalę się ze wstydu, że zostanie tu po mnie na deptaku tylko niewielka kupka popiołu - bo ja czasem tylko tak sobie myślę.
- To może nie myśl tak „czasem tylko”. - Joanna powiedziała patrząc mi znów prosto w oczy - …tylko działaj.
   …miałem pocałować?… - zaniepokoiłem się czy dziewczyna nie jest może o to na mnie teraz zła - …a nie tak się ceregielić?…
- Przepraszam… - nie miałem pojęcia co mam zrobić aby naprawić swój błąd.
- Przepraszam, przepraszam… - z żalem pokiwała głową.
   …i co ja mam teraz zrobić?… - nieco uważniej, pytającym wzrokiem wpatrzyłem się w stojącą obok mnie dziewczynę - …mam ją może jednak pocałować? …tego jednak chciała?…
            Joanna uśmiechnęła się z przekąsem, uśmiechnęła się krzywiąc drwiąco same tylko kąciki swych ust, uśmiechnęła się jakby czegoś jej brakowało, jakby naprawdę żałowała, że jednak jej nie pocałowałem i wyciągnęła rękę w moją stronę.
- No chodź już głuptasie, a na drugi raz nie myśl tak długo. - powiedziała wyciągając do mnie rękę i w ten sposób zapraszając mnie bym podszedł teraz do niej.
            Podszedłem, tak jak niewątpliwie tego chciała i schwyciłem jej dłoń zbyt z pewnością gwałtownym, zbyt energicznym ruchem. Schwyciłem mocno tak, jakbym się obawiał, że za chwilę ją cofnie, że mi ją zabierze, że tylko bawi się teraz mną. Zabiło mi mocniej serce bo bałem się, że to tylko żart, że dziewczyna kpi sobie ze mnie. Schwyciłem jej dłoń czując się nagle taki dumny, taki wręcz wyróżniony tym, że mogę ją dotknąć, że przecież dotykam już ją.
            Czułem jak mocno bije mi serce, jak wlewa się w nie radość, bo trzymam rękę Joanny. Trzymam dłoń tej ślicznej, tak niespodziewanie chwilę wcześniej poznanej dziewczyny. Będąc z tego powodu wyjątkowo wręcz szczęśliwy pomyślałem, nagle zacząłem się zastanawiać czy to co powiedziała dziewczyna nie było czasem zaproszeniem, czy nie było jednak jakimś może przyzwoleniem abym ją, tak jak tego przecież tak niespodziewanie zapragnąłem pocałował.
   …przecież taki był sens tego co powiedziała… - chyba nie do końca docierało to jeszcze do mnie - …przecież ona też tego chce…
- Hahaha… - nagle, zupełnie mnie tym zaskakując Joanna roześmiała się głośno.
   …a jednak drwiła sobie ze mnie… - zabolało mnie to - …a jednak to była podpucha… a ja omal się na to nie nabrałem…



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz