Szukaj na tym blogu

czwartek, 7 lipca 2005

strona 40

 



- Asia… - nie wiedziałem jak mam powiedzieć jej, żeby jednak zapięła ten cholerny, tak paskudnie rozpięty zamek ale dziewczyna, uprzedzając mnie, już po kilku krokach sięgnęła do niego ręką i lekceważącym ruchem, wciąż bezspornie nie robiąc z tego problemu spróbowała go zapiać.
            Spróbowała, a widziałem to jedynie kątem oka, że choć pociągnęła go w górę, to suwak jednak wcale się nie przesunął.
- Co jest? - wyszeptała cicho, ale jednak tak, że ją usłyszałem.
            Wyszeptała, a ja wcale tam nie patrząc widziałem jak zaczęła się z nim zmagać.
    …tego tylko brakowało… - krwawy rumieniec wstydu zalał moją twarz.
            Widziałem, jak Joanna szarpnęła suwak nieco teraz mocniej. Raz, i po chwili znów, drugi raz. I znowu. Nerwowo próbowała podciągnąć go ale jednak to, co robiła nie przynosiło żadnego skutku. Widziałem, że Asia nagle spojrzała bezradnie na mnie ale udałem, że tego nie widzę.
            Szedłem, choć bałem się, że zaraz nogi odmówią mi posłuszeństwa udając, że wszystko to nie robi na mnie wrażenia, że wcale mnie nie przeraża nie dający się zapiąć, uparcie rozpięty zamek jej spodni.
- Kurczę... - zasyczała ze złością w głosie cały czas cierpliwie i uparcie, ale jednak zdecydowanie nerwowo go już szarpiąc.
            Widziałem to kątem oka i byłem już pewien, że coś się stało i dziewczyna nie może go zapiąć. Musiał się chyba na dobre zaciąć bo Joanna z dobrze już widocznymi wypiekami, z wypiekami już nie tylko na twarzy ale i na szyi przez chwilę coraz bardziej nerwowymi ruchami szarpała suwak. Nagle pochyliła się i wpatrzyła w ten wciąż rozpięty zamek. Sięgnęła do niego teraz też i drugą ręką. Oparła ją na podbrzuszu i wciągnęła nieco brzuch. Może tym razem mocniej pociągnęła suwak bo usłyszałem charakterystyczny chrzęst szybko przesuwającego się zamka.
- O matko… - jęknęła z ulgą.
            Uśmiechnąłem się wiedząc już, że spodnie idącej obok mnie dziewczyny są zapięte. Czułem, że wracają mi siły, że to żenujące, zbyt chyba emocjonalne skrępowanie na całe szczęście powoli już mija, że gaśnie ‘zdobiący’ moją twarz rumieniec.

- Przepraszam... - Asia cicho wyszeptała.
            Czułem, jak mocno speszona jest tym, co się stało.
- Co tam... - odpowiedziałem starając się nadać głosowi jak najbardziej obojętny ton.
- Kurczę… - Joanna nie wiedziała co ma powiedzieć.
- Może i trochę się zsunął... - chciałem ją uspokoić - Nic takiego przecież. Zdarza się czasem…
- Oferma ze mnie... - dziewczyna była mocno tym speszona.
- Nie przesadzaj. - spojrzałem na jej spodnie.
            Były zapięte i nic już nie mąciło cukierkowatego różu tych jej obcisłych spodni. Asia dostrzegła moje spojrzenie. Poczułem to, jak bardzo jest zdenerwowana.
- Kurczę… - drżącym głosem, w którym słychać było żal, jakieś chyba zawstydzenie powiedziała - Głupio, co?
   …głupio?… - zmagałem się, wręcz walczyłem ze sobą by złośliwie się teraz nie uśmiechnąć - …delikatnie powiedziane!…
- E tam. - lekceważąco wzruszyłem ramionami.
- Wiesz, bo ja… - Joanna pokręciła z niedowierzaniem głową - bo nie miałam pojęcia, że tak byle jak… że tak trochę może głupio wyglądam...
- Głupio? - spytałem bezmyślnie i uśmiechnąłem się nagle rozbawiony tym określeniem.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz