Dziewczyna
spojrzała w stronę plaży znajdującej się za barierą od strony morza zabezpieczającą
promenadę. Spojrzała sprawiając wrażenie, że to właśnie tam szuka tego zamka, o
którym ja mówiłem.
…jasne …zamek z piasku… - z niedowierzaniem pokręciłem głową - …no nie wytrzymam już!…
- Zamek masz rozpięty. - wypaliłem niespodziewanie odzyskując kontrolę nad
swoim głosem. Wypaliłem z całkiem nieplanowanym silnym wzburzeniem.
…co ja się tak wydarłem?… - aż sam się tego despotycznego głosu
przestraszyłem.
- …tak troszkę tylko. - chcąc złagodzić niezbyt miłe brzmienie mego głosu i
zbyt stanowczy niewątpliwie ton dodałem o wiele już teraz ciszej. Dodałem,
niemal tak jak chwilę wcześniej, cichym szeptem.
Joanna
spojrzała szybko schylając głowę i nieco się pochylając na swoje spodnie.
Widziałem jak nagły, z razu nieśmiały ale gwałtownie nabierający na sile,
czerwony, a po chwili wręcz purpurowy rumieniec zabarwił jej policzki. Szła
przez chwilę pochylona i tak się wpatrywała w swoje spodnie jakby nie pojmowała
jak to jest możliwe, że te różowe, te tak bardzo dopasowane, tak wręcz idealnie
przylegające do jej figury sztruksy są rozpięte. Wpatrywała się w te, jedyne
chyba takie, bo nigdy wcześniej u żadnej dziewczyny nie widziałem tak subtelnie
różowych sztruksów nie wierząc, że to, co widzi jest możliwe.
- Kurczę... - dopiero po chwili, dopiero po kilku krokach uśmiechnęła się
ironicznie a ja usłyszałem coś jakby nieśmiałe, ledwie wyczuwalne zażenowanie w
jej głosie - Naprawdę.
…naprawdę?… - zaskoczyło mnie to a jednocześnie aż cały zadrżałem,
aż me ciało przeszył gwałtowny, choć na szczęście krótki skurcz mający swój
początek w okolicach krocza, skurcz jeszcze mocniej rozpalający trawiące me
podniecenie - …bo ja jaja sobie robię z
niej? …bo to co powiedziałem, to miał być tylko jakiś głupi żart?…
- Troszkę tylko. - bezmyślnie, nie wiem który już raz to powiedziałem.
- Hahaha… - Joanna niespodziewanie głośno się roześmiała ale w tym śmiechu nie
było radości a wyraźna konsternacja.
- Tak troszkę… - bąknąłem zaniepokojony niezbyt szczerym śmiechem dziewczyny.
- Ładne mi troszkę... - nagle przestała się śmiać, nagle uśmiech zginął z jej okraszonej
rumieńcem wstydu twarzy a usta wykrzywił niepokojąco płaczliwy grymas.
…zawstydziła się, a jednocześnie się śmieje?… - nie mogłem tego
zrozumieć, wręcz nie mogłem pojąć jak to jest możliwe - …i zaraz się rozpłacze jeszcze?…
Joanna
walczyła ze łzami, walczyła by nie rozpłakać się teraz ale mimo to uparcie,
cały czas patrzyła na zapięcie swoich spodni. Patrzyła idąc niezmiennie w tym
samym tempie z widocznym w jej szklących się oczach, może zdziwieniem, a może i
zdumieniem.
Wyraźnie
speszona szła z niedowierzaniem, jakby starając się nie dopuszczać do siebie
myśli, że to w ogóle jest możliwe. Szła patrząc na rozpięty do samego końca,
mocno rozchylony na boki zamek, nie wiem dlaczego nie zapinając go. Patrząc tak
uśmiechnęła się nagle w całkiem specyficzny, błazeński sposób. Uśmiechnęła się
zupełnie niespodziewanie rozpromieniona teraz, uśmiechnęła się jakby ten widok
jej się mimo wszystko podobał, jakby to on tak ją ucieszył. Jakby przekornie
sprawiał jej przyjemność.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz