Speszyłem
się i opuściłem wzrok. Całkiem tego nie planując zatrzymałem go na wysokości
rozpiętego ale zasłoniętego teraz torebką zamka Asi spodni.
- Pomyślałeś, że przyjemnie by było… - jęknęła jakbym swoimi słowami sprawił
jej ból i spojrzała niespodziewanie właśnie tam, gdzie ja teraz, może i całkiem
niepotrzebnie się patrzyłem.
- No… - bąknąłem czując, że coraz bardziej palę się już ze wstydu.
- Przyjemnie by było. - powtórzyła jeszcze raz i niewątpliwie zawiedziona westchnęła
- …ech...
… było by przyjemnie… - skrzywiłem usta z dezaprobatą - …a zrobiło się …nieprzyjemnie…
- Bo sama zaczęłaś… - próbowałem jakoś z tego wybrnąć - I tak sobie pomyślałem…
tylko.
- Tylko? - zdziwiła się.
- No… - bąknąłem niezadowolony, że tak głupio się teraz odzywam.
…lepiej byłoby nie odzywać się wcale… - nie miałem pojęcia jak to
możliwe, że robiłem z siebie takiego idiotę.
Joanna
wpatrując się w torebkę, którą cały w ten nieco nienaturalny sposób przyciskała
do spodni z niedowierzaniem pokręciła głową. Sprawiając wrażenie, że wciąż nie
może w to uwierzyć odsunęła ją nieco od siebie i jakby sama zaskoczona tym, że
zamek jednak jest rozpięty wpatrzyła się w te swoje, tak bardzo obcisłe
spodnie.
… o kurde… - czułem jak ta niewidoczna obręcz znów zaciska się na
moim gardle.
I
znów widziałem ten jej nieszczęsny zamek. Choć przecież odsłonięty przez
dziewczynę nie po to bym ja to widział, choć całkiem chyba przypadkowo
odsłonięty sprawił, że moje podniecenie nabrało mocy.
…bo gapię się tam, jak ten kretyn… - czując to, co się ze mną dzieje
byłem zły, że to widzę, że tak dobrze widzę to, co i Joanna teraz widziała.
- Trochę jakby się rozpięły. - czując się znów tym widokiem mocno zaintrygowany
wyrzuciłem z siebie bez zastanowienia.
- Trochę? - Joanna spytała zaskakującym i niezrozumiałym dla mnie tonem.
Pomyślałem,
że dziewczyna zaraz się roześmieje, że będzie się głośno śmiać. Nie wiedziałem
tylko, czy ze mnie, czy może z tych swoich spodni, niezmiennie cały czas zaskakujących
tak bezlitośnie rozpiętym zamkiem.
- No… - uparcie wpatrywałem się w ten rozpalający moje zmysły zamek.
…dlaczego ona go nie zapnie?… - nie zrozumiałem, nie byłem w stanie
to pojąć - …przecież dawno już powinna
była to zrobić!…
- To chyba dlatego, że całą zimę nie zakładałam tych spodni... - Joanna
odezwała się. Powiedziała to tak, jakby odgadła to, co ja teraz sobie
pomyślałem. Zdawać by się mogło, że całkiem obojętnym głosem wypowiedziała to
danie chcąc się może jakoś usprawiedliwić - i coś się z nimi stało ...jakby się
zamek może zastał …albo co?
- Zastał się? - zdziwiłem się - Rozpiął się chyba.
- I co się tak patrzysz? - nagle spostrzegła, że cały czas patrzę na to
nieszczęsne zapięcie jej spodni.
…co ja tak patrzę!?… - zrobiło mi się głupio.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz