Szukaj na tym blogu

wtorek, 5 lipca 2005

strona 38

 



            Speszyłem się i opuściłem wzrok. Całkiem tego nie planując zatrzymałem go na wysokości rozpiętego ale zasłoniętego teraz torebką zamka Asi spodni.
- Pomyślałeś, że przyjemnie by było… - jęknęła jakbym swoimi słowami sprawił jej ból i spojrzała niespodziewanie właśnie tam, gdzie ja teraz, może i całkiem niepotrzebnie się patrzyłem.
- No… - bąknąłem czując, że coraz bardziej palę się już ze wstydu.
- Przyjemnie by było. - powtórzyła jeszcze raz i niewątpliwie zawiedziona westchnęła - …ech...
   … było by przyjemnie… - skrzywiłem usta z dezaprobatą - …a zrobiło się …nieprzyjemnie…
- Bo sama zaczęłaś… - próbowałem jakoś z tego wybrnąć - I tak sobie pomyślałem… tylko.
- Tylko? - zdziwiła się.
- No… - bąknąłem niezadowolony, że tak głupio się teraz odzywam.
   …lepiej byłoby nie odzywać się wcale… - nie miałem pojęcia jak to możliwe, że robiłem z siebie takiego idiotę.
            Joanna wpatrując się w torebkę, którą cały w ten nieco nienaturalny sposób przyciskała do spodni z niedowierzaniem pokręciła głową. Sprawiając wrażenie, że wciąż nie może w to uwierzyć odsunęła ją nieco od siebie i jakby sama zaskoczona tym, że zamek jednak jest rozpięty wpatrzyła się w te swoje, tak bardzo obcisłe spodnie.
   … o kurde… - czułem jak ta niewidoczna obręcz znów zaciska się na moim gardle.
            I znów widziałem ten jej nieszczęsny zamek. Choć przecież odsłonięty przez dziewczynę nie po to bym ja to widział, choć całkiem chyba przypadkowo odsłonięty sprawił, że moje podniecenie nabrało mocy.
   …bo gapię się tam, jak ten kretyn… - czując to, co się ze mną dzieje byłem zły, że to widzę, że tak dobrze widzę to, co i Joanna teraz widziała.
- Trochę jakby się rozpięły. - czując się znów tym widokiem mocno zaintrygowany wyrzuciłem z siebie bez zastanowienia.
- Trochę? - Joanna spytała zaskakującym i niezrozumiałym dla mnie tonem.
            Pomyślałem, że dziewczyna zaraz się roześmieje, że będzie się głośno śmiać. Nie wiedziałem tylko, czy ze mnie, czy może z tych swoich spodni, niezmiennie cały czas zaskakujących tak bezlitośnie rozpiętym zamkiem.
- No… - uparcie wpatrywałem się w ten rozpalający moje zmysły zamek.
   …dlaczego ona go nie zapnie?… - nie zrozumiałem, nie byłem w stanie to pojąć - …przecież dawno już powinna była to zrobić!…
- To chyba dlatego, że całą zimę nie zakładałam tych spodni... - Joanna odezwała się. Powiedziała to tak, jakby odgadła to, co ja teraz sobie pomyślałem. Zdawać by się mogło, że całkiem obojętnym głosem wypowiedziała to danie chcąc się może jakoś usprawiedliwić - i coś się z nimi stało ...jakby się zamek może zastał …albo co?
- Zastał się? - zdziwiłem się - Rozpiął się chyba.
- I co się tak patrzysz? - nagle spostrzegła, że cały czas patrzę na to nieszczęsne zapięcie jej spodni.
   …co ja tak patrzę!?… - zrobiło mi się głupio.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz