Zrozumiałem,
że to co powiedziałem, choć przecież tego nie chciałem mogło zabrzmieć
dwuznacznie, że dziewczyna mogła zrozumieć to całkiem inaczej. Niekorzystnie
dla mnie. Speszyłem się jeszcze bardziej a ona uparcie, cały czas z tym
niezrozumiałym, pewnym siebie uśmiechem na ustach szła wpatrując się we mnie.
…czy
ja popadam już w jakiś obłęd?... - zmroziło mnie nagle - …czy całkiem mi już odbiło?...
Robię
problem z czegoś, co nie ma znaczenia. Robię problem, choć przecież żadnego
problemu tu nie ma …dokładnie jak ten kretyn?
- Chciałem powiedzieć, bo tylko to miałem na myśli - walcząc z wciąż buntującym
się głosem szybko sprostowałem - że chciałbym cię jeszcze kiedyś spotkać.
- Tylko to? - chyba była nieco zawiedziona moimi słowami.
- …bo tak pięknie dziś wyglądasz… - coś mnie nagle zaczęło ssać w dołku. Coś
sprawiło, że znów zaschło mi w gardle.
- Pięknie? - nie pozwoliła
mi dokończyć.
Chrząknąłem
próbując zapanować nad tą niespodziewaną niemocą. Chrząknąłem niezbyt głośno,
dyskretnie, szybko wykorzystując to, że dziewczyna zadała mi właśnie pytanie.
…chyba w takim chrząknięciu nie ma żadnej dwuznaczności?… - z
niepokojem spojrzałem prosto w jej oczy.
- Pięknie… - zacząłem mówić, ale znów się pogubiłem - W ogóle jesteś piękna...
wyjątkowo nawet… taka śliczna blondyneczka…
- I? - Joanna spytała patrząc
wyczekująco na mnie.
- I nawet ten mały szczegół dodaje ci uroku. - nagle nabierając odwagi
wypaliłem jednym tchem - …szczególnego uroku.
- Szczegół? - w jej głosie zabrzmiało zdziwienie - Jaki szczegół?
- Asiu… przepraszam, że to mówię... - myślałem, że ze wstydu zapadnę się teraz
pod ziemię - wiesz, ale chyba…
Nagle,
nie wiem który to już dzisiaj raz nie potrafiąc poradzić sobie z emocjami
urwałem. Zamilkłem nie mogąc się zmusić, by dokończyć to, co zacząłem mówić.
- Ale chyba? - uważnie patrząc na mnie powtórzyła moje ostatnie słowa.
- Bo chyba… - zachrypiałem czując znów ten uniemożliwiający mi mówienie ucisk
gdzieś tam wewnątrz gardła, gdzieś tak chyba w mojej krtani.
- Co chyba? - spytała zdziwiona nawet nie domyślając się co mam na myśli.
I
znów mnie coś zablokowało. Znów nie wiedziałem jak mam to zrobić, jak mam jej
to powiedzieć. Zupełnie tego nie planując spojrzałem na rozpięte spodnie Joanny
i widząc jej białe, okryte rajstopami majtki poczułem, że znów zaczyna mnie mulić,
że robi mi się niedobrze.
…i co ja mam teraz zrobić?… - czułem jak wzbiera we mnie lęk, jak
potęguje się uczucie paniki - …skoro
zacząłem już mówić?…
Jakby
tego było jeszcze zbyt mało poczułem znów, że mój członek niczym sparaliżowany,
niczym porażony niewyobrażalnym skurczem sterczy sprawiając, że czuję się i tym
też skrępowany. Speszony i zawstydzony, wręcz przestraszony tym co się ze mną
dzieje, tym, że właśnie tam, na rozpięte spodnie Joanny patrzę, że widzę to
wszystko co sprawia to moje pobudzenie, że widzę to, co niewątpliwie wszyscy
idący promenadą widzą przeniosłem wzrok wyżej i wpatrzyłem się przepraszającym
wzrokiem w jej oczy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz