Szukaj na tym blogu

środa, 29 czerwca 2005

strona 32

 



            Zrozumiałem, że to co powiedziałem, choć przecież tego nie chciałem mogło zabrzmieć dwuznacznie, że dziewczyna mogła zrozumieć to całkiem inaczej. Niekorzystnie dla mnie. Speszyłem się jeszcze bardziej a ona uparcie, cały czas z tym niezrozumiałym, pewnym siebie uśmiechem na ustach szła wpatrując się we mnie.
   …czy ja popadam już w jakiś obłęd?... - zmroziło mnie nagle - …czy całkiem mi już odbiło?...
           
Robię problem z czegoś, co nie ma znaczenia. Robię problem, choć przecież żadnego problemu tu nie ma …dokładnie jak ten kretyn?
- Chciałem powiedzieć, bo tylko to miałem na myśli - walcząc z wciąż buntującym się głosem szybko sprostowałem - że chciałbym cię jeszcze kiedyś spotkać.
- Tylko to? - chyba była nieco zawiedziona moimi słowami.
- …bo tak pięknie dziś wyglądasz… - coś mnie nagle zaczęło ssać w dołku. Coś sprawiło, że znów zaschło mi w gardle.

- Pięknie? - nie pozwoliła mi dokończyć.
            Chrząknąłem próbując zapanować nad tą niespodziewaną niemocą. Chrząknąłem niezbyt głośno, dyskretnie, szybko wykorzystując to, że dziewczyna zadała mi właśnie pytanie.
   …chyba w takim chrząknięciu nie ma żadnej dwuznaczności?… - z niepokojem spojrzałem prosto w jej oczy.
- Pięknie… - zacząłem mówić, ale znów się pogubiłem - W ogóle jesteś piękna... wyjątkowo nawet… taka śliczna blondyneczka…
 - I? - Joanna spytała patrząc wyczekująco na mnie.
- I nawet ten mały szczegół dodaje ci uroku. - nagle nabierając odwagi wypaliłem jednym tchem - …szczególnego uroku.
- Szczegół? - w jej głosie zabrzmiało zdziwienie - Jaki szczegół?
- Asiu… przepraszam, że to mówię... - myślałem, że ze wstydu zapadnę się teraz pod ziemię - wiesz, ale chyba…
            Nagle, nie wiem który to już dzisiaj raz nie potrafiąc poradzić sobie z emocjami urwałem. Zamilkłem nie mogąc się zmusić, by dokończyć to, co zacząłem mówić.
- Ale chyba? - uważnie patrząc na mnie powtórzyła moje ostatnie słowa.
- Bo chyba… - zachrypiałem czując znów ten uniemożliwiający mi mówienie ucisk gdzieś tam wewnątrz gardła, gdzieś tak chyba w mojej krtani.
- Co chyba? - spytała zdziwiona nawet nie domyślając się co mam na myśli.
            I znów mnie coś zablokowało. Znów nie wiedziałem jak mam to zrobić, jak mam jej to powiedzieć. Zupełnie tego nie planując spojrzałem na rozpięte spodnie Joanny i widząc jej białe, okryte rajstopami majtki poczułem, że znów zaczyna mnie mulić, że robi mi się niedobrze.
   …i co ja mam teraz zrobić?… - czułem jak wzbiera we mnie lęk, jak potęguje się uczucie paniki - …skoro zacząłem już mówić?…
            Jakby tego było jeszcze zbyt mało poczułem znów, że mój członek niczym sparaliżowany, niczym porażony niewyobrażalnym skurczem sterczy sprawiając, że czuję się i tym też skrępowany. Speszony i zawstydzony, wręcz przestraszony tym co się ze mną dzieje, tym, że właśnie tam, na rozpięte spodnie Joanny patrzę, że widzę to wszystko co sprawia to moje pobudzenie, że widzę to, co niewątpliwie wszyscy idący promenadą widzą przeniosłem wzrok wyżej i wpatrzyłem się przepraszającym wzrokiem w jej oczy.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz