Wpatrywałem się w nich obojętnym,
nieco niechętnym im wzrokiem. Po kilku, może kilkunastu krokach, które
przeszedłem u boku tej atrakcyjnej dziewczyny spostrzegłem zbliżającą się do
nas parę obcych mi ludzi. Szli trzymając się za ręce.
…a ja nie trzymam Joanny za rękę… - wpatrzyłem się w ich splecione
ze sobą dłonie.
Idąca
na wprost nas para była, podobnie jak i my, jak ja i Joanna nieco inaczej niż
cała reszta, wyjątkowo wiosennie, nieco może zbyt lekko jak na początek
kwietnia ubrani. Patrzyłem na nich zupełnie obojętnie.
…i kto tu sunie jak czołg?… - uśmiechnąłem się drwiąco. Uśmiechnąłem
się, bo oni szli prosto na nas, szli jakby nas tu nie było - …zaraz na nas wlezą …zaraz nas stratują!…
Nagle
moją uwagę zwróciło to, że idąca z naprzeciwka dziewczyna przygląda się Asi z
dziwnym, zaskakująco nienaturalnym, siłą wręcz rzucającym się w oczy uśmiechem
na twarzy.
…i co się tak gapi?… - butnie patrzyłem prosto w jej oczy - …bo spotkała kogoś ładniejszego od niej? …bo
nie ma zamiaru zejść nam z drogi?…
Uśmiechnąłem
się do niej przesadnie życzliwie. Uśmiechnąłem się cały czas widząc ten jej zaskakująco
nienaturalny, nieco może i głupkowaty uśmiech. Uśmiechnąłem się będąc przecież
taki szczęśliwy, będąc dumny, że idę teraz z Joanną, że idę tu, nadmorskim
bulwarem, że widzi to ona i pewnie dlatego z zazdrością się uśmiecha.
Uśmiechałem się dumny i szczęśliwy, że wszyscy widzą mnie idącego z Joanną.
Joanna
odsunęła się. Zrobiła miejsce, by oni mogli przejść pomiędzy nami. Odsunęła się
unikając w ten sposób zderzenia się z nimi.
…co za bezczelność… - i ja też, choć wyjątkowo niechętnie zszedłem
im z drogi - …co za tupet!…
Mijając
nas, a w zasadzie to będąc jeszcze o kilkanaście kroków przed nami ta obca mi, ta
tak natrętnie patrząca na nas dziewczyna szeroko otworzyła usta i w komiczny
sposób wybałuszyła oczy robiąc przy tym dziwną, nienaturalną minę. Zrobiła minę
mającą niewątpliwie wyrazić jej niespodziewane zdumienie. Zaskoczony tym co się
teraz działo zacząłem się jej z jeszcze większą uwagą przyglądać.
…to jakaś znajoma Aśki?… - pomyślałem nieco życzliwiej uśmiechając
się teraz do niej - …znają się? …zaraz
się zatrzymają i zaczną rozmawiać?…
Ta
patrząca na nas, patrząca może jednak głównie na Asię wbitym w nią przesadnie
nienaturalnie wyrazistym wzrokiem dziewczyna zaintrygowała mnie. Skupiała nagle
na sobie całą moją uwagę. Coraz bardziej intrygowała mnie i mimiką twarzy i
tym, że uśmiechała się w tak nienaturalny sposób.
- Woooow! - będąc już blisko nas, mijając już nas i jednak nie zatrzymując się,
nie witając się z Joanną jak z kimś znajomym powiedziała błazeńsko rozbawionym
głosem.
…nie znają się… - trochę mnie to zaskoczyło - …to po co ta cała maskarada?…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz