Wzrok,
z pewnością uważnie mnie wciąż obserwującej ekspedientki zobowiązywał mnie by
tego nie robić, by się nie ośmieszyć. Choć nie patrzyłem teraz na stojącą obok
mnie dziewczynę to już w samym fakcie, że tu jest było coś, co mnie
obezwładniało, coś co odbierało mi swobodę postępowania, coś co nigdy dotąd mi
się nie przydarzyło.
Coś
mnie z niesamowitą siłą ciągnęło do niej jednocześnie paraliżując, zniewalając
i nie pozwalając mi na wykonanie jakiegokolwiek ruchu.
…co to jest?... -
czując paraliżujący moją krtań skurcz z trudem przełknąłem ślinę - …co się ze mną dzisiaj dzieje, że się nagle
tak kompletnie pogubiłem?...
Przecież
powinienem teraz coś, obojętnie co zrobić, powinienem zrobić coś a nie stać tak
bezmyślnie. Przecież nigdy nie miałem problemów w nawiązywaniu rozmowy z
dziewczynami.
…czyżbym jak jakiś idiota kompletnie zbaraniał na widok atrakcyjnie
wyglądającej dziewczyny?... - bezmyślnie spojrzałem na rozsunięty zamek jej
spodni - …czy to może ten jej wciąż
rozpięty …ten cały czas, od kiedy tylko ją ujrzałem rozpięty zamek tak bardzo
mnie peszy?...
Czułem
chyba po raz pierwszy w swoim życiu, że zachowuję się tak, jakbym wychował się
gdzieś, na jakimś absolutnym odludziu i widok dziewczyny, widok naprawdę
wyjątkowo ładnej dziewczyny paraliżował mnie. Czułem, choć tak naprawdę to
chyba nie pojmowałem tego, że to jej obecność odbiera mi swobodę działania.
Mimo
woli, zupełnie tego nie kontrolując uparcie patrzyłem na zamek jej spodni. Był
rozpięty, rozsunięty do samego końca i bezlitośnie ukazywał okryte cienkimi,
cielistymi rajstopami białe majtki jakie miała na sobie. Jak zahipnotyzowany
stałem nieruchomo i patrzyłem na zaskakująco dobrze widoczne, znajdujące się
pod spodem, pod spodniami białe, okryte rajstopami majtki tej uroczej
dziewczyny. Patrzyłem czując, że widok ten, że to co teraz robię wzmaga jeszcze
bardziej moje podniecenie. Patrzyłem czując, że rozpala mnie, jak jeszcze nigdy
nie rozpalał mnie widok żadnej dziewczyny. Nie chciałem tam patrzeć, nie
chciałem tego widzieć ale nie byłem w stanie zapanować nad sobą.
Stałem
i patrzyłem. Patrzyłem aż nagle złapał mnie gwałtowny skurcz żołądka. Poczułem,
że coś wewnątrz mnie zaczyna wzbierać, że coś zaczyna mnie od środka palić i
przestraszyłem się, że zaraz zwymiotuję. Przeraziłem się myśląc, że wszyscy w
około widzą to, co się ze mną dzieje, że widzą to moje nieszczęsne podniecenie,
że widzą, jak właśnie tam, w jej rozpięte spodnie uparcie i bezwstydnie się
patrzę. Wiedziałem, dotarło w końcu do mnie to, że nie wolno mi tego robić i choć
z trudem, to przeniosłem swój wzrok wyżej, na jej twarz.
…a może, skoro nie umiem …skoro nie jestem w stanie czegokolwiek teraz zrobić
…to powinienem pójść sobie w cholerę? - pomyślałem - …to może powinienem ominąć ją i odejść stąd jak najszybciej?…
Pomyślałem,
ale nie byłem w stanie tego zrobić. Choć dziewczyna nie patrzyła już na mnie a
tęsknie spoglądała teraz w stronę morza, to przecież chciałem uśmiechnąć się do
niej, chciałem podejść trochę bliżej. Chciałem powiedzieć jej, żeby zapięła ten
cholerny zamek. Chciałem, ale cały czas czułem, że mam zbyt mało sił by to
zrobić. Stałem, coraz bardziej sparaliżowany tą nagłą niemożnością uczynienia
czegokolwiek.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz