Szukaj na tym blogu

niedziela, 21 kwietnia 2024

strona 4035




            Zdziwiony, a też mocno już zaniepokojony spojrzałem na Wiosnę. Dziewczyna wciąż jeszcze trzymała szklankę z nie do końca wypitym sokiem.
- O matko, jak mnie głowa boli… - Joanna widząc mój, skierowany na nią wzrok poskarżyła się niemal szeptem i nieco się pochyliła może celowo chcąc mi pokazać swoją pierś wyraźnie teraz widoczną w dekolcie tej mocno, zbyt niewątpliwie mocno wyciętej bluzeczki.
   …co ona robi?… - pytającym wzrokiem wpatrzyłem się w Aśki przekrwione od alkoholu oczy - …to tętniak …to on teraz nią kieruje …to on sprawia, że Aśka tak się zachowuje!…
            Aśka dobrze przecież wiedziała, co się dzieje wtedy, gdy się pochyla. Przecież sama mi to pokazywała jeszcze we Wrocławiu i niewątpliwie robiła to teraz z pełną premedytacją. Czy to tak do końca jednak była jej nieprzymuszona wola, czy może miał na to wpływ tętniak, tego nie wiedziałem. Nie mogłem tego wiedzieć. Aśka schyliła się niezmiennie na mnie patrząc i uśmiechnęła się zadowolona, wręcz dumna z siebie.
- Yyyk… - i znów, po raz drugi całkiem niespodziewanie głośno jej się czknęło.
   …dostała czkawki… - zaniepokoiłem się już na dobre - …podobnie jak kiedyś, jak u Drzazgi …wtedy, gdy wypiła zbyt dużo szampana…
            Nagle przypomniało mi się teraz wszystko to, co wtedy się wydarzyło.
- I po co tyle pijesz? - spytałem cały czas uważnie obserwując Joannę.
- Zabronisz mi? - jej głos zabrzmiał prowokująco.
- Nie. - szybko zaprzeczyłem - Nie mam takiego zamiaru.
- Hahaha… - Joanna głośno, przesadnie głośno się roześmiała.
- Może jednak już nie pij. - Wioleta z politowaniem pokiwała głową.
   …jeszcze i ona musi się wtrącać… - skrzywiłem się z niesmakiem - …tylko niepotrzebnie wkurza Asię…
- To może ja jednak poleję wszystkim. - sięgnąłem po niemal całkiem pełną butelkę, tą z której Edek chwilę wcześniej wlał wódkę do Aśki kieliszka i zająłem się rozlewaniem alkoholu. Cały czas czułem na sobie uważny wzrok Wiolety.
            Popitkę też musiałem polać, bo Edek niezmiennie siedział nieruchomo niczym posąg. Wiedziałem, że jest urażony tym, że ośmieliłem się zlekceważyć jego ‘monopol’ na polewanie.
- Wypijemy? - udając, że nie dostrzegam wzroku Wiolety i miny Edka spytałem gdy wszystko było już przygotowane.
            Wioleta i Edek z ociąganiem sięgnęli po kieliszki. Jedynie Joanna zrobiła to ze zbytnim chyba jednak entuzjazmem. Wypiliśmy, zapiliśmy a wszystko to działo się w milczeniu. Jakby ktoś niewidzialnym potencjometrem wyciszył dźwięk.
   …coś z tą wódką trzeba zrobić… - nieśmiało spojrzałem na Wioletę - …bo jak Aśce… jak coś z tym jej tętniakiem się stanie… to nie wybaczę sobie tego nigdy!…
- Yyyk… - czknięcie Aśki w tej niespodziewanej ciszy zadudniło mi w uszach niczym strzał z korkowca.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz