Zdziwiony, a też mocno
już zaniepokojony spojrzałem na Wiosnę. Dziewczyna wciąż jeszcze trzymała
szklankę z nie do końca wypitym sokiem.
- O matko, jak mnie głowa boli… - Joanna widząc mój, skierowany na nią wzrok
poskarżyła się niemal szeptem i nieco się pochyliła może celowo chcąc mi
pokazać swoją pierś wyraźnie teraz widoczną w dekolcie tej mocno, zbyt
niewątpliwie mocno wyciętej bluzeczki.
…co ona robi?… - pytającym wzrokiem wpatrzyłem się w Aśki
przekrwione od alkoholu oczy - …to
tętniak …to on teraz nią kieruje …to on sprawia, że Aśka tak się zachowuje!…
Aśka
dobrze przecież wiedziała, co się dzieje wtedy, gdy się pochyla. Przecież sama
mi to pokazywała jeszcze we Wrocławiu i niewątpliwie robiła to teraz z pełną
premedytacją. Czy to tak do końca jednak była jej nieprzymuszona wola, czy może
miał na to wpływ tętniak, tego nie wiedziałem. Nie mogłem tego wiedzieć. Aśka
schyliła się niezmiennie na mnie patrząc i uśmiechnęła się zadowolona, wręcz
dumna z siebie.
- Yyyk… - i znów, po raz drugi całkiem niespodziewanie głośno jej się czknęło.
…dostała czkawki… - zaniepokoiłem się już na dobre - …podobnie jak kiedyś, jak u Drzazgi …wtedy,
gdy wypiła zbyt dużo szampana…
Nagle
przypomniało mi się teraz wszystko to, co wtedy się wydarzyło.
- I po co tyle pijesz? - spytałem cały czas uważnie obserwując Joannę.
- Zabronisz mi? - jej głos zabrzmiał prowokująco.
- Nie. - szybko zaprzeczyłem - Nie mam takiego zamiaru.
- Hahaha… - Joanna głośno, przesadnie głośno się roześmiała.
- Może jednak już nie pij. - Wioleta z politowaniem pokiwała głową.
…jeszcze i ona musi się wtrącać… - skrzywiłem się z niesmakiem - …tylko niepotrzebnie wkurza Asię…
- To może ja jednak poleję wszystkim. - sięgnąłem po niemal całkiem pełną
butelkę, tą z której Edek chwilę wcześniej wlał wódkę do Aśki kieliszka i
zająłem się rozlewaniem alkoholu. Cały czas czułem na sobie uważny wzrok
Wiolety.
Popitkę
też musiałem polać, bo Edek niezmiennie siedział nieruchomo niczym posąg.
Wiedziałem, że jest urażony tym, że ośmieliłem się zlekceważyć jego ‘monopol’
na polewanie.
- Wypijemy? - udając, że nie dostrzegam wzroku Wiolety i miny Edka spytałem gdy
wszystko było już przygotowane.
Wioleta
i Edek z ociąganiem sięgnęli po kieliszki. Jedynie Joanna zrobiła to ze zbytnim
chyba jednak entuzjazmem. Wypiliśmy, zapiliśmy a wszystko to działo się w
milczeniu. Jakby ktoś niewidzialnym potencjometrem wyciszył dźwięk.
…coś z tą wódką trzeba zrobić… - nieśmiało spojrzałem na Wioletę - …bo jak Aśce… jak coś z tym jej tętniakiem
się stanie… to nie wybaczę sobie tego nigdy!…
- Yyyk… - czknięcie Aśki w tej niespodziewanej ciszy zadudniło mi w uszach
niczym strzał z korkowca.
dwa zdania do czytelnika tego bloga! większość imion użytych w tym blogu została zmienionych, również i niektóre fakty są przeze mnie wyssane z palca, ...a może i wszystko to skądś wyssałem? więc jeśli wydaje Ci się, że skądś kogokolwiek opisanego tu przeze mnie znasz, możesz być pewnym, że jesteś w błędzie. i zdanie trzecie: i wszystko to co wyżej jest nieprawdą, ...hahaha!
Szukaj na tym blogu
niedziela, 21 kwietnia 2024
strona 4035
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz