-
Nie wstawiaj się za Aśką. - Wioleta skrzywiła się z niesmakiem - nie próbuj ją
wybielać. Na nikim nie robi to wrażenia.
- Ale… - zająknąłem się.
Tak
naprawdę nie wiedziałem co mam powiedzieć. Nagle miałem kompletną pustkę w
głowie i jedyne co mogłem teraz zrobić, to niezbyt mądrą minę.
- Ty nie znasz jeszcze Aśki. - głos Wiolety był stanowczy - Na pierwszy rzut
oka to ona wygląda jak aniołek, ale przy bliższym poznaniu okazuje się, że to
jest diabeł wcielony. Nie ty pierwszy się na to nabrałeś.
…nie ja pierwszy… - słowa Wiolety sprawiły mi przykrość i z
politowaniem pokiwałem głową.
- Diabeł wcielony? - drwiąco się uśmiechnąłem.
- Sam się o tym przekonasz. - twierdziła nic sobie nie robiąc z moich min - To
tylko kwestia czasu.
- Może i masz rację, - powiedziałem jednak ugodowo - a może zbyt surowo ją
oceniasz.
Wioleta
nie odpowiedziała mi. Ja też nie miałem ochoty na rozmowę, która do miłych i
kurtuazyjnych z pewnością nie należała. Zamilkliśmy przytłoczeni tematem Aśki charakteru
i jej zachowania. Siedzieliśmy patrząc bezmyślnie przed siebie.
…ależ niemiła atmosfera się zrobiła… - czułem, że to po części też i
moja wina - …a wszystko to za sprawą
Aśki?…
Cichy
pomruk sali, szum wielu głosów dobiegających zza mych pleców zagłuszył zespół,
który właśnie zaczął grać kolejną trójkę utworów.
…nie przemęczają się… - bezmyślnie się uśmiechnąłem - …przerwy robią coraz dłuższe… zaraz pewnie
całkiem przestana grać…
- Może pójdę i zobaczę co stało się z Aśką? - spytałem gdy muzyka skończyła
grać i zaległa drażniąca, jeszcze nie mącona odgłosami bawiących się tu, z
wolna zaczynających siadać przy swoich stolikach ludzi - …coś długo nie wraca?
- Nie zginie. - Wioleta nie omieszkała zamanifestować wciąż trawiącej ją
niechęci do Joanny, a też i niechęci do mnie.
- Raczej nie ulotni się. - zawtórował jej Edek - To nie kamfora. Nic się nie
bój, wróci.
- …sama tam gdzieś tyle czasu. - bąknąłem nieśmiało.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz