-
Może sama… - Wioleta drwiąco się uśmiechnęła.
- …a może i nie. - Edek dokończył za nią.
- No a niby z kim? - fuknąłem urażony.
- …a bo mało tu ludzi? - Wioleta lekceważąco wzruszyła ramionami.
…i nic już tej zharatanej atmosfery nie naprawi?… - mgliście się
uśmiechnąłem nie mówiąc już nic więcej - …będziemy
tak nabzdyczeni siedzieć aż do samego rana?…
- O. - moje zamyślenie zburzył radosny, nieco może kpiący sobie ze mnie głos
Edka - Zguba się znalazła. Coś nieprawdopodobnego.
Miałem
ochotę się odwrócić. Miałem ochotę spojrzeć za siebie i sprawdzić czy to na
pewno Wiosna idzie ku nam. Chciałem to zrobić, ale nie poruszyłem się. Nawet
nie drgnąłem. Jakbym chciał zemścić się na Edku i na Wiolecie za ich
uszczypliwe słowa o Joannie udałem, że nie usłyszałem Edka głosu.
Miałem
ochotę się odwrócić, ale usłyszałem coraz bardziej przebijający się poprzez
odgłosy dobiegające z sali stukot obcasów Aśki czerwonych, jedynych takich w
całym lokalu, a pewnie i w całym Lądku, włoskich szpilek. Słysząc ten
charakterystyczny stukot uśmiechnąłem się z zadowoleniem. Ten dźwięk, ten
równiusieńki, mocno ekspresyjny rytm sprawiał mi przyjemność.
- Maciek wystraszył się, że bezpowrotnie nam zaginęłaś. - Edek zagadnął Joannę,
której kroki słyszałem już tuż za swoimi plecami.
- Zapnij mi ten cholerny zamek! - dobiegł mnie głos Wiosny.
Joanna
odezwała się dokładnie wtedy, gdy ucichł nagle urwany stukot obcasów jej
szpilek. Spojrzałem na stojącą obok mnie, stojącą jak się okazało tyłem do mnie
dziewczynę od razu spostrzegając jej rozpiętą spódniczkę. Jej całkiem rozpiętą
i nieco zsuniętą spódniczkę.
…o kurde… - aż mi się zakręciło w głowie - …no szkoda, że całkiem nie spadła jej już z tyłka!…
- Szłaś tak przez cały lokal? - spytałem konfidencjonalnie ściszając swój
głos niemal aż do dramatycznego szeptu.
Spytałem
jednocześnie chwytając obie części nie zapiętego, mocno rozchylonego na boki i odstającego
tu, z tyłu od ciała dziewczyny paska jej czarnej, kusząco połyskującej w
świecących się światłach, mini spódniczki. Schwyciłem go gwałtownie podciągając
spódniczkę w górę.
…jak nie podciągnięta aż do samego pasa… - z dezaprobatą pokręciłem głową
- …to rozpięta …spadająca jej z dupska
…kurde, no!…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz