-
Kogoś innego… - pokiwałem, tym razem z rezygnacją głową.
- Wiesz… ona wolałaby z pewnością pomoc Edka. Nie moją. - Wioleta odszczeknęła
się.
…o proszę… - uśmiechnąłem się drwiąco - …jaka pamiętliwa…
- O. - Edek w geście bezradności rozłożył jedynie prawą rękę - Jakiż ja jestem
wolno myślący?! …mogłem się choć zadeklarować.
- Miałeś okazję doświadczyć tego o czym inni tylko marzą. - głos Wiolety stawał
się coraz bardziej nieprzyjemny i złośliwy.
- No. - Edek żałośnie pokiwał głową - Zmarnowałem szansę.
…i będą teraz z Aśki kpić… - nie podobało mi się to.
- Dokuczyłaś Asi mówiąc, że jest do kupienia, - postanowiłem wytknąć to
Wiolecie - Delikatnie mówiąc nie było to miłe i nie dziw się, że Asia
odpowiedziała na to w taki właśnie, równie złośliwy sposób.
- A ty, co? - Wioleta popatrzyła na mnie z wyższością - Obrońca uciśnionych? …adwokat
diabła?
- Dlaczego akurat diabła? - Wiolety słowa nie spodobały mi się - Może więcej
było w tym wszystkim twojej winy? Oszczędź już może tych złośliwości.
- Hahaha… - Wioleta sarkastycznie się roześmiała - W czym ty tu widzisz złośliwość?
Spytała
niewątpliwie drwiąc sobie ze mnie. Spytała robiąc duże, przesadnie zdziwiony
oczy.
- W tym durnym gadaniu. - postanowiłem, że nie ustąpię, że nie dam się
przegadać.
- W durnym gadaniu? - Wioleta drwiąco pokiwała głową.
- Wypijmy, bo duch w narodzie zaczyna gasnąć. - Edek schwycił niemal już pustą
butelkę wódki i zaczął rozlewać do kieliszków to, co tam zostało.
…duch w narodzie?… - nie miałem pojęcia co to może znaczyć.
- Wypijemy, - powiedział patrząc na mnie, powiedział to tak, jakby odpowiadał
na to, co właśnie sobie pomyślałem - nie będziemy płakać nad rozlaną wódką.
- …ani nad dawno wyschniętymi łzami. - Wioleta dopowiedziała smętnie brzmiącym
głosem.
Niewątpliwie
była to aluzja do mnie, do słów, które wypowiedziałem w obronie Wiosny.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz