Szukaj na tym blogu

niedziela, 29 maja 2005

strona 1.










                                                                 Idzie Wiosna…






     ...to, co tu możecie przeczytać wydarzyło się gdzieś pod koniec ubiegłego wieku, ale równie dobrze mogłoby wydarzyć się i teraz… a może i też, nie wydarzyć się wcale…




Rozdział 1.



            Spotkałem ją zupełnie niespodziewanie. Któregoś kwietniowego dnia wybrałem się na spacer i tak zupełnie bez celu łaziłem sobie po parku zdrojowym. W pewnym momencie, kiedy już znudzony miałem wracać do domu spostrzegłem samotną dziewczynę idącą promenadą nadmorską w moim kierunku. Miała może dwadzieścia, a może i trochę więcej lat. Zatrzymałem na niej wzrok i nie zdając sobie nawet z tego sprawy nie potrafiłem go już oderwać, choćby tylko na chwilę, choćby na ułamek sekundy. Coś, jakby jakiś magnes działało na mnie tak obezwładniająco, że zamarłem w bezruchu zachłannie w nią wpatrzony...
            W promieniach wczesnowiosennego słońca, które jaskrawo zalewało całą budzącą się z zimowego snu okolicę wyglądała bardzo atrakcyjnie, tak promiennie i zniewalająco, że czułem się jakby to szła ku mnie sama, budząca się właśnie z zimowego snu wiosna...





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz