Szukaj na tym blogu

wtorek, 23 kwietnia 2024

strona 4036

 



- I to są skutki… - Wioleta z dezaprobatą pokiwała głową.
- Zgubne skutki picia wódki. - Edek niemal natychmiast w żartobliwy sposób poparł Wioletę.
- Hahaha… - Aśka znów, w zbyt już rażący sposób się roześmiała. Śmiała się głośno, niemile hałaśliwie, aż nagle ten jej głupawy śmiech się urwał. Urwał się ustępując miejsca stanowczo zbyt głośnemu czknięciu - Yyyk!…
- Bo mieliście jej nie polewać! - Wioleta, choć mówiła w liczbie mnogiej, to patrzyła teraz oskarżycielskim wzrokiem na mnie - To są skutki! Jej nie wolno zbyt dużo pić.
   …zgubne skutki picia wódki… - naiwnie uśmiechnąłem się do Wiolety.
- …no, ale… - bąknąłem nie mając pojęcia co tak naprawdę mam jej odpowiedzieć.
   …po cholerę polewałem? …po cholerę się z tym wyrwałem?… - byłem zły na siebie - …to wszystko, to moja wina!…
- To nie od picia… - Joanna cichutko jęknęła.
- Nie? - Wioleta spytała drwiącym głosem - …a od czego?
- Teraz mnie coś tak nagle, gdzieś tam w środku głowy zakłuło. - Asia patrząc na swoją siostrę wyznała skruszonym głosem.
   …tętniak!… - byłem już tego całkowicie pewien - …nie dopilnowałem jej! …jak stanie się zaraz to, co stało się u mnie w domu, to… to się chyba powieszę!…
- Chcesz już iść do domu? - miałem nadzieję, że Joanna zdecyduje się już wracać.
- Już? - Wiosna posmutniała. Jej oczy zaszkliły się nagle wezbranymi w nich łzami - Tak tu przyjemnie, Maciu…
- W zasadzie… - Edek pytającym wzrokiem spojrzał na Wioletę - tak już późno się zrobiło, towarzycho ululane, to co? …może można by było zadzwonić już po Piotrka?



niedziela, 21 kwietnia 2024

strona 4035




            Zdziwiony, a też mocno już zaniepokojony spojrzałem na Wiosnę. Dziewczyna wciąż jeszcze trzymała szklankę z nie do końca wypitym sokiem.
- O matko, jak mnie głowa boli… - Joanna widząc mój, skierowany na nią wzrok poskarżyła się niemal szeptem i nieco się pochyliła może celowo chcąc mi pokazać swoją pierś wyraźnie teraz widoczną w dekolcie tej mocno, zbyt niewątpliwie mocno wyciętej bluzeczki.
   …co ona robi?… - pytającym wzrokiem wpatrzyłem się w Aśki przekrwione od alkoholu oczy - …to tętniak …to on teraz nią kieruje …to on sprawia, że Aśka tak się zachowuje!…
            Aśka dobrze przecież wiedziała, co się dzieje wtedy, gdy się pochyla. Przecież sama mi to pokazywała jeszcze we Wrocławiu i niewątpliwie robiła to teraz z pełną premedytacją. Czy to tak do końca jednak była jej nieprzymuszona wola, czy może miał na to wpływ tętniak, tego nie wiedziałem. Nie mogłem tego wiedzieć. Aśka schyliła się niezmiennie na mnie patrząc i uśmiechnęła się zadowolona, wręcz dumna z siebie.
- Yyyk… - i znów, po raz drugi całkiem niespodziewanie głośno jej się czknęło.
   …dostała czkawki… - zaniepokoiłem się już na dobre - …podobnie jak kiedyś, jak u Drzazgi …wtedy, gdy wypiła zbyt dużo szampana…
            Nagle przypomniało mi się teraz wszystko to, co wtedy się wydarzyło.
- I po co tyle pijesz? - spytałem cały czas uważnie obserwując Joannę.
- Zabronisz mi? - jej głos zabrzmiał prowokująco.
- Nie. - szybko zaprzeczyłem - Nie mam takiego zamiaru.
- Hahaha… - Joanna głośno, przesadnie głośno się roześmiała.
- Może jednak już nie pij. - Wioleta z politowaniem pokiwała głową.
   …jeszcze i ona musi się wtrącać… - skrzywiłem się z niesmakiem - …tylko niepotrzebnie wkurza Asię…
- To może ja jednak poleję wszystkim. - sięgnąłem po niemal całkiem pełną butelkę, tą z której Edek chwilę wcześniej wlał wódkę do Aśki kieliszka i zająłem się rozlewaniem alkoholu. Cały czas czułem na sobie uważny wzrok Wiolety.
            Popitkę też musiałem polać, bo Edek niezmiennie siedział nieruchomo niczym posąg. Wiedziałem, że jest urażony tym, że ośmieliłem się zlekceważyć jego ‘monopol’ na polewanie.
- Wypijemy? - udając, że nie dostrzegam wzroku Wiolety i miny Edka spytałem gdy wszystko było już przygotowane.
            Wioleta i Edek z ociąganiem sięgnęli po kieliszki. Jedynie Joanna zrobiła to ze zbytnim chyba jednak entuzjazmem. Wypiliśmy, zapiliśmy a wszystko to działo się w milczeniu. Jakby ktoś niewidzialnym potencjometrem wyciszył dźwięk.
   …coś z tą wódką trzeba zrobić… - nieśmiało spojrzałem na Wioletę - …bo jak Aśce… jak coś z tym jej tętniakiem się stanie… to nie wybaczę sobie tego nigdy!…
- Yyyk… - czknięcie Aśki w tej niespodziewanej ciszy zadudniło mi w uszach niczym strzał z korkowca.



sobota, 20 kwietnia 2024

strona 4034




- Zakochałeś się w niej? - drwiąco się uśmiechnąłem - że wzroku oderwać nie potrafisz?
- Nie potrafię. - przyznał mi rację - Jak coś mi się podoba, patrzę do bólu.
- Hahaha… - śmiech Wiolety zdawał się być nieco nerwowy.
- Jak tak… - Joanna niespodziewanie wstała. Zrobiła to tak gwałtownie, że potrącony przez nią stolik drgnął.
   …porozwala wszystko… - zaniepokojonym wzrokiem popatrzyłem na stół na którym jednak nic szczególnego się nie zadziało.
- Mam se sama nalać? - wzburzony głos Wiosny dał mi do zrozumienia, że żarty właśnie się skończyły, że za chwilę Aśka pokaże wszystkim na co ją jeszcze stać.
   …o, nie!… - aż mną zatrzęsło - …na to nie mogę pozwolić!…
- To może ja jednak poleję wszystkim. - sięgnąłem po niemal całkiem pełną butelkę, tą z której Edek chwilę wcześniej wlał wódkę do Aśki kieliszka i zająłem się rozlewaniem alkoholu. Cały czas czułem na sobie uważny wzrok Wiolety.
            Popitkę też musiałem polać, bo Edek niezmiennie siedział nieruchomo niczym posąg. Wiedziałem, że jest urażony tym, że ośmieliłem się zlekceważyć jego ‘monopol’ na polewanie.
- Wypijemy? - udając, że nie dostrzegam wzroku Wiolety i miny Edka spytałem gdy wszystko było już przygotowane.
            Wioleta i Edek z ociąganiem sięgnęli po kieliszki. Jedynie Joanna zrobiła to ze zbytnim chyba jednak entuzjazmem. Wypiliśmy, zapiliśmy a wszystko działo się w milczeniu. Jakby ktoś niewidzialnym potencjometrem wyciszył dźwięk.
   …coś z tą wódką trzeba zrobić… - nieśmiało spojrzałem na Wioletę - …jak Aśce… jak coś z tym jej tętniakiem się stanie… to nie wybaczę sobie tego nigdy!…
- Yyyk… - czknięcie Aśki w tej niespodziewanej ciszy zadudniło mi w uszach niczym strzał z korkowca.



czwartek, 18 kwietnia 2024

strona 4033

 



            Wioleta uparcie patrzyła teraz na krawędź stołu udając, że nie widzi mojego wzroku. Sprawiała wrażenie, że nie widzi tego, co tu się teraz dzieje, że nie słyszała tego, co mówiła Joanna.
- Asia? - Wiosna fuknęła nerwowo - Umawialiśmy się chyba Maciu? …co?
            Zawiesiła głos sprawiając, że przestraszyłem się. Bałem się, że powietrze pomiędzy nami lada moment zacznie iskrzyć.
   …umawialiśmy się?… - nie miałem pojęcia co Joanna ma na myśli - …ale, że co?…
- Obojętnie co by się nie działo ty miałeś nic mi nie mówić. - powiedziała to tak, jakby dobrze wiedziała co ja teraz myślę - A co ty robisz?
- Obiecałem… - nie miałem pojęcia jak mam na to zareagować - I co?
- Jajco! - warknęła niemile brzmiącym głosem.
- Głowa mała… - Edek z niedowierzaniem pokręcił głową.
- Zaczynają zaraz grać. - nagle przyszło mi to do głowy - Chodź Asiu, pójdziemy zatańczyć.
- Nalej mi wódki! - tym razem Joanna patrzyła na mnie. Jej głos stał się apodyktyczny.
- Wódką to tu rządzi Edek. - pomyślałem, że może w ten sposób wymigam się od żądania Aśki.
- A ty, co? - drwiąco pokiwała głową - …aż taka cipa jesteś?
- Cipa? - zabolało mnie to i odpowiedziałem jej urażonym głosem - Nie mam zamiaru wcinać się Edkowi.
- …ale Edek monopolu na wódkę to tu nie ma. - Edek szybko odpowiedział nie wybawiając mnie od tego problemu.
            Spojrzałem na Edka, spojrzałem na jego twarz, z której jednak nie potrafiłem nic wyczytać. Edek uparcie wpatrywał się w oczy Joanny zdając się mnie nie dostrzegać.
   …co się dzieje?… - zaniepokoiło mnie to - …o co tu chodzi?…



środa, 17 kwietnia 2024

strona 4032

 



- Co wy tak milczycie? - spytałem uparcie patrząc już znów na Wioletę, która nie patrzyła już na swoją siostrę a z markotną miną wpatrywała się w krawędź stołu.
   …milczycie jak na stypie… - nie miałem śmiałości wypowiedzieć już tych słów na głos.
- Napiłabym się. - zaczynającą mnie męczyć ciszę, to uparte milczenie przerywane jedynie jakimiś bezsensownymi zdaniami przerwał głos Wiosny.
- Soku? - spytałem spoglądając na stół. Popatrzyłem jaki sok przyniósł przed chwilą kelner, popatrzyłem co mógłbym wlać do szklaneczki stojącej przed Joanną.
- Soku to się weź i sam napij! - niemal to wykrzyknęła i z impetem odsunęła się na przeciwległy skraj swego fotela.
- Asia… - jęknąłem nie wiedząc jak mam na to zareagować.
- Wódki mi nalej. - Wiosna fuknęła patrząc Edkowi prosto w oczy. Jej głos stał się bardziej zdecydowany i o wiele lepiej przebił się teraz przez dobiegający z sali gwar.
- Przecież dopiero co wypiliśmy? - zdziwionym wzrokiem spojrzałem Aśce prosto w oczy.
- No i co? - spytała buńczucznie.
            Widziałem, że jej lewa noga, dobrze mi już znanym ruchem odchyliła się na zewnątrz i zaraz szybko wróciła z powrotem. Widziałem jak noga Joanny jeszcze parę razy wykonała ten bezsensowny, wahadłowy ruch.
   …denerwuje się… - nie miałem pojęcia co mam zrobić - …żeby tylko coś z tym tętniakiem się nie stało…
- Hahaha… - Joanna roześmiała się głośno a jej noga znów się odchyliła wabiąc nie tylko mój, ale też i Edka wzrok.
- Asia… - jęknąłem bezradnie.
   …Aśka miała nie pić… - spojrzałem na Wioletę, która przecież już przy barze przestrzegła mnie. W pewnym sensie już tam, i mi, i Edkowi zabroniła polewać Aśce - …a teraz chce pić jeden po drugim?…



strona 4031

 



- Trochę żal… - Edek westchnął przeciągle - ale cóż mam zrobić?
- Zamknij się może? - Wioleta fuknęła - Choć nie gadaj …nie dogaduj, wystarczy mi to, że się gapisz!
- …że się gapię? - zaskoczony tą reprymendą Edek pełnym zdziwienia wzrokiem spojrzał na Wioletę.
- Tak, gapisz się. - głos Wiolety zdawał się być zmęczony - Mam już dość tego twojego gapienia się na Aśkę.
- Gapię się… też mi coś… - Edek przesadnie głośno westchnął - Gdyby baba nie miała nóg, to nikt by nawet na nią nie chciał spojrzeć.
- Nie idzie na mnie patrzeć… - głos Joanny, która teraz się odezwała zbalansował na granicy płaczu - Tak mi z tą bluzką Maciek namieszał wtedy we Wrocławiu, że teraz cały czas wszystko mam wywalone na wierzch.
- To może spróbuj choć trochę się pilnować, - Wioleta skarciła ją - twoje cycki to już tu chyba wszyscy widzieli.
   …żeby tylko cycki… - przekornie się uśmiechnąłem.
            Całkiem niespodziewanie poczułem, bo i ja też patrzyłem cały czas teraz na Wioletę, że Joanna oparła głowę na moim ramieniu. Skierowałem wzrok na Wiosnę i spojrzałem jej w oczy. Dziewczyna wbrew temu, co przed chwilą powiedziała, uparcie nie przejmując się swoją, prowokująco rozchyloną bluzką patrzyła już nie na siostrę a na Edka. Wpatrywała się w niego smutnym, melancholijnym wzrokiem. Podążyłem za oczami Wiosny i spojrzałem tam, gdzie ona patrzyła. Spojrzałem na siedzącego na wprost niej Edka.
            Edek, choć zdawało mi się, że wciąż w kącikach jego ust błądził ten drażniący mnie, ironiczny uśmieszek z twarzą, zdawać by się mogło, że zastygłą w bezruchu, że pozbawioną, jakichkolwiek uczuć patrzył w oczy Joanny.
   …co oni tak?… - zastanowiło mnie to.



wtorek, 16 kwietnia 2024

strona 4030

 



- No, i? - w głosie Joanny było coś niepokojącego.
- Nie, no nic… - zrobiło mi się głupio. Byłem na siebie zły, że powiedziałem to przy Wiolecie i Edku - tylko, że widać to tak trochę…
   …widać to tak trochę!… - aż mi się zakręciło w głowie. Wiedziałem, że to co powiedziałem to był błąd.
- Chciałbyś żeby nie było ich widać? - Joanna spytała prowokująco i zdecydowanie zbyt głośno.
            Choć nie zareagowała tak nerwowo jak się tego spodziewałem, to jednak jej pytanie sprawiło, że zaczerwieniłem się ze wstydu.
            Nie odpowiedziałem Aśce, nie odezwałem się. Mając nadzieję, że temat ten umrze śmiercią naturalną postanowiłem przemilczeć to. Czując, że moje podniecenie sięga już zenitu nieśmiało spojrzałem na Wioletę.
   …gapi się… - z trudem przełknąłem ślinę widząc, że Wioleta z uwagą wpatruje się we mnie.
            Kątem oka widziałem teraz też i Edka. Edek z nieznacznym, ledwie zarysowanym na jego ustach uśmiechem, może bardziej z drwiącym, frywolnym cieniem uśmieszku wpatrywał się w Joannę.
- No, co? - bąknąłem i siląc się na obojętność wzruszyłem ramionami.
- Dla ciebie Maciu mogę całkiem je zdjąć… - usłyszałem głos Wiosny, która myśląc, że to idiotyczne pytanie do niej było skierowane odpowiedziała mi równie cicho jak ja teraz mówiłem, a w zasadzie to od jakiegoś już czasu szeptałem.
- Nie zapomnij zdjąć też majtek. - Wioleta jednak słyszała to, co odpowiedziała mi Joanna.
            Joanna nie odpowiedziała jej a jedynie pokazała Wiolecie koniuszek swego języka.
   …gotowa jeszcze to zrobić… - zaniepokoiłem się.
- Wiesz, że nie lubię… jak tak bez… - nie wiedząc jak mam na to zareagować powiedziałem nieco tym razem głośniej - …jak bez rajstop jesteś.
- Wiem. - Wiosna odpowiedziała mi nie spuszczając wzroku z Wiolety.
- I nie zdejmiesz? - Edek niewątpliwie dobrze się teraz bawił.
- Nie. - Aśka odpowiedziała mu patrząc uparcie prosto w oczy swojej siostry.



poniedziałek, 15 kwietnia 2024

strona 4029

 



            Joanna zdjęła założoną nogę i przechylając się w stronę stołu schwyciła swój kieliszek. Zrobiła to tak impulsywnie jakby się obawiała, że nie zdąży, że Wioleta zabierze jej kieliszek.
- No, co? - Wiosna zadowolona z siebie, zadowolona z tego co właśnie zrobiła spojrzała na mnie pytającym wzrokiem - Wypijemy?
            Nic nie mówiąc sięgnąłem po swój kieliszek. Po kieliszek sięgnął też Edek, jedynie Wioleta siedziała nieruchomo krytycznym wzrokiem patrząc na Joannę. Nie traktując zbyt poważnie jej zachowania, ignorując to, że była niezadowolona, że wbrew jej przestrodze Joanna dostała jednak wódkę wypiliśmy we trójkę to, co było w naszych kieliszkach. Wypiliśmy we trójkę, bo Wioleta cały czas uważnie obserwując Aśkę nie napiła się z nami.
- To się źle skończy. - Wioleta stwiedziała, gdy odstawialiśmy kieliszki na stół i sięgaliśmy po szklaneczki z sokiem.
- Hahaha… - Joanna, gdy tylko zapiła wódkę swoim sokiem pomarańczowym głośno, przesadnie głośno się roześmiała.
            Joanna odstawiła szklaneczkę i nie śmiejąc się już wyprostowała się dumnie. Poruszyła się, kątem oka widziałem jak Aśki tułów naprężył się, widziałem jak Wiosna przesunęła się nieco chcąc może wygodniej siedzieć. Wiedziałem, że cały czas butnie patrzy w oczy siostry. Może chciała w taki sposób zamanifestować, że nie przejmuje się tym, co Wioleta mówiła na temat jej picia, może próbowała ją sprowokować. Skuszony tym niespodziewanym poruszeniem się Joanny, całkiem odruchowo i bezwolnie spojrzałem na jej uda.
            Wiosna nadal siedziała na samym skraju swego fotelika przy sąsiadującej z moim fotelikiem krawędzi. Jej nogi były rozchylone. Może nie tak przesadnie jak czasem jej się to zdarzało ale jednak na tyle, że bez trudu można było zobaczyć jej skąpe stringi ‘egzotique Joana’, raczej symbolicznie zasłaniające krocze dziewczyny i znajdujące się tam bujne owłosienie. Było też widać i jej rajstopy, które niezmiennie, a zauważyłem to już przy barze od jakiegoś czasu były zsunięte. Choć takiego widoku mogłem się spodziewać, nieco zaskoczyło mnie to, że Asi rajstopy podobnie jak i majtki niewiele sobą przesłaniały.
   …zjechały jej… - poczułem jak ten widok mocno mnie rozpalił - …kurde, no …Aśce wszystko widać…
- Zjechały ci… - nie mam pojęcia co mnie tknęło by choć tylko szeptem, ale jednak to powiedzieć.
- Co? - Joanna uważnym wzrokiem wpatrzyła się w moje oczy nie rozumiejąc o czym mówię.
- Rajstopy… - bąknąłem czując wręcz palący mnie wzrok Wiolety - zjechały ci…



sobota, 13 kwietnia 2024

strona 4028

 



- Ja bym Aśce już nie polewała. - Wiolety głos stał się oziębły i rzeczowy.
- Eee… - Edek zbagatelizować jej uwagę.
- Nie widzisz, że ona już jest dobrze ululana. - skrzywiła się z pogardliwym niesmakiem - Zaraz całkiem ją rozbierze.
- …ululana. - Wiosna drwiąco pokiwała głową.
            Joanna zdjęła tą ‘nonszalancko’ zarzuconą nogę i niezbyt szybkim ruchem, jakby celowo odgrywała przed Edkiem tą scenkę założyła ją na prawej nodze, którą to jednocześnie przechyliła w lewo. Siedziała teraz, można by z przymrużeniem oka stwierdzić, w miarę schludnie.
            Czy sprawiła to reprymenda jej siostry, czy może obawa, że zbyt prowokująco zachowującej się Edek nie naleje wódki, tego nie wiedziałem. Aśka siedziała teraz jak na jej możliwości, i biorąc pod uwagę to, co wydarzyło się wcześniej, przyzwoicie. W miarę przyzwoicie, bo pomiędzy założonymi, choć nie przesadnie skromnie nogami, choć jednak z nieco rozchylonymi, nie przylegającymi do siebie udami wciąż jeszcze można było wiele wypatrzeć i Edek, a bez wątpienia też i Wioleta to wszystko widzieli.
            Edek zamienił kilka zdań z kelnerem, który raczej dla zasady udawał, że próbuje nieco uporządkować to, co znajduje się na naszym stole, ucieszył się, że „na całe szczęście wódka jest w miarę chłodna”, odkręcił butelkę i zanim jeszcze kelner odszedł od stolika wlał alkohol do kieliszka Joanny. Jak poprzednim razem, od serca, pełen po same brzegi kieliszek.
   …no, no… - choć zbyt uważnie nie przyglądałem się kelnerowi widziałem z jakim przejęciem i on spogląda na Aśkę, na jej nogi. Widziałem też, że Aśka chyba nieco rozchyliła swoje nogi widząc, że z takim zainteresowaniem, że takim wzrokiem kelner właśnie tam patrzy - …nie ma co …całkiem ciekawa sprawa…
- Będziesz miał zaraz ‘chłodną wódkę’ - Wioleta z niezadowoleniem skwitowała to, co Edek teraz zrobił - jak Aśka zaraz padnie i trzeba ją będzie nieść do domu.
- Hahaha… - Joanna jedynie niezbyt głośno się zaśmiała.
- Nie będzie trzeba. - Edek swym ugodowo brzmiącym głosem nie pierwszy już raz zbagatelizował to, co powiedziała Wioleta - Zaraz będziemy mieć pokaz jive’a, a może też i kankana. Nie ma mowy o padaniu.
   …i po co on jej to przypomina?… - poczułem żal do Edka, że celowo podpuszcza teraz Aśkę.
- A żebyś wiedział, że zatańczę. - choć Joanna mówiła to niewątpliwie do Edka, mówiła to z pełnym drwiny uśmieszkiem na ustach robiąc na złość Wiolecie patrzyła prosto w jej oczy.
- Zatańczysz… - szybko i trochę bezradnie wtrąciłem - tylko, że teraz nie grają.
   …oby tylko nie kankana… - dodałem już jedynie w myślach.



strona 4027

 



- Moje zdrowie, moja sprawa. - Wiosna fuknęła urażona.
- Nie obrażaj się, - zrobiło mi się głupio, że i ja uczestniczyłem w tej rozmowie - ale jest z tym chyba trochę prawdy.
- Naprawdę? …chyba jest? - Aśka drwiącym wzrokiem spojrzała na mnie unosząc jednocześnie swoją, leżącą na moim udzie nogę i przesuwając ją odrobinę, na ile tylko pozwoliło na to siedzisko mego fotela w stronę mego krocza. Przesuwając ją, nie wiem czy nie z pełną premedytacja pocierając łydką o moje krocze - Może lepiej będzie, jak szybciej umrę?
   …może lepiej by było jakbym to ja jednak umarł?… - bezmyślnie patrzyłem na okrytą niezmiennie intrygującymi mnie tak mocno rajstopami, zbyt mocno zwłaszcza teraz nogę Joanny. Patrzyłem czując jak mocno buzują już we mnie samcze żądze - …może lepiej jakby mnie tu nie było …i jakbym tego wszystkiego nie widział?… jakbym nie czuł na sobie wzroku Wiolety? …co ona sobie o mnie myśli? …co myśli o Aśce? …co ona o nas teraz myśli?…
- Co ty Aśka tak?… - Wioleta skrzywiła się jakby właśnie napiła się czegoś wyjątkowo kwaśnego.
- Co jak? - Joanna spytała udając zaciekawienie - …no?
- No weź i popatrz Maciek sam, jak ona się rozkra… jak ona siedzi! - to zdanie Wioleta skierowała już do mnie - Bo potem będziesz gadał, że się czepiam.
            Rzeczywiście. Aśki przerzucona przez oparcia stykających się ze sobą foteli i przez moje udo noga nie przedstawiała zachwycającego widoku. Jej cała postać, za sprawą tej, lewej nogi była niedbale i nieco zbyt nieprzyzwoicie, by nie powiedzieć, że odrażająco występnie przechylona w prawo a prawa, równie mocno odchylona noga sprawiała, że Aśki pozycja bardziej kojarzyła się z wizytą u ginekologa niż z pobytem w nocnym lokalu.
- Myślę… - zająknąłem się. Trudno mi było znaleźć słowa, które by choć po części usprawiedliwiały Wiosnę - że skoro jesteśmy w swoim jedynie gronie, to… to można sobie pozwolić na odrobinę swobody i nonszalancji.
- Odrobinę? - Wioleta aż zapiała ze zdziwienia.
   …bo gadam jak kretyn… - poczułem, że zaczerwieniłem się ze wstydu.
- Jaśnie wielmożny pan kelner właśnie nadchodzi. - Edek oświadczył to tonem, jakim niewątpliwie zaanonsowałby królewski orszak - Wódencja właśnie nadjeżdża.
   …kelner nadchodzi?… - zdziwiło mnie to - …myślałby kto, że widzi coś więcej niż Aśki nogi…



czwartek, 11 kwietnia 2024

strona 4026

 



            Joanna nie poprawiła spódniczki, która ukazywała nie tylko tą ciemniejszą, majteczkową strefę rajstop, ale i rozpięty pomiędzy udami, oddalony na kilka centymetrów od krocza ich łuk a ciężko opadła na fotel i rozsiadła się w nim swobodnie. Zbyt swobodnie. Niewątpliwie absolutnie nie przeszkadzało jej to, że nie jest tu sama. Zaciekawionym wzrokiem omiotła stolik i spostrzegając, że nie we wszystkich kieliszkach jest alkohol nieco rozchyliła i tak nie stykające się ze sobą uda i pytającym wzrokiem wpatrzyła się w Edka.
   …kusi go?… - poruszyłem się nerwowo. Miałem ochotę coś powiedzieć, chciałem zwrócić Aśce uwagę, ale bałem się jej reakcji - …prowokuje go na oczach swojej siostry?…
- A ja to może mam szlaban na wódkę? - Joanna spytała urażonym tonem.
            I ja też, zaciekawiony tym, co odpowie jej Edek wpatrzyłem się w jego ufnie spoglądające na świat oczy widząc jednak też i to, że Wioleta uważnie wpatruje się w Aśke. Nagle, całkiem niespodziewanie poczułem na swym udzie nogę Joanny. Spojrzałem w dół, na swoją nogę spodziewając się ujrzeć tam też nogę Wiosny. Trochę jednak zaskoczony tym, co ujrzałem uśmiechnąłem się, może nie wymuszonym, co z pewnością zażenowanym uśmiechem.
- Braki w zaopatrzeniu. - Edek pospieszył wyjaśnić Aśce dlaczego to jej kieliszek jest pusty.
            Widok, który miałem teraz przed oczami sprawił, że nagle zaschło mi w gardle. Zsunięta jeszcze wyżej, niż wtedy gdy Wiosna siadała spódniczka w zasadzie to nic już nie zasłaniała.
- I akurat mi zabrakło? - Joanna spytała powątpiewającym, ironicznie brzmiącym głosem.
- Zastosowałem kryterium obecności, - Edek odpowiedział rzeczowo - ale nie martw się Aśka, czekamy już właśnie na dostawę towaru. Niedobory niezwłocznie zostaną uzupełnione.
-Lepiej by było jakbyś jednak nie piła. - Wioleta stwierdziła tym razem całkiem obojętnie.
- Bo? - Aśka spytała zaczepnie.
- Bo ci jeszcze zaszkodzi. - Aśki siostra wyjaśniła troskliwie już teraz patrząc na Joannę - Przecież jutro to odchorujesz. Masz już chyba dość i nie pij, to nie będziesz jutro taka zdechła.
- Będę, czy nie będę… - Joanna wzgardliwie wzruszyła ramionami - co to za różnica…
- Zdrowsza będziesz. - chciałem choć trochę złagodzić brzmienie słów Wiolety.
- …i zdrowsza będziesz umierać. - Edek oczywiście był dowcipnie, choć też i bezlitośnie szczery - Jutro.



środa, 10 kwietnia 2024

strona 4025

 



            Cały czas udając, że poprawiam suwak, tknięty tą przewrotną chęcią nie pierwszy już raz skłaniającą mnie do zakpienia z Wiosny w ten specyficzny sposób, chcąc też może odegrać się za to, co przed chwilą powiedziała, a też czując jak mocno napięty jest już mój członek przekornie zsunąłem nieco w dół suwak. Zsunąłem go na tyle, by pomiędzy ząbkami zamka, by ponad suwakiem widać było czerwoną materię wsuniętej pod spódniczkę bluzeczki.
- Nie dziw się, - usłyszałem żartobliwie brzmiący głos Wiolety - Aśka lubi szokować. To u niej normalka.
- Jak tu Maciej ma się nie dziwić? - szybko odpowiedział jej Edek - Jak ja, choć chyba trochę dłużej znam Aśkę, to cały czas jestem zadziwiony!
- Weź… - Joanna jęknęła niechętnie.
   …weź?… - zastanowiło mnie to - …że niby Wioleta? …czy może jednak Edek, ma się wziąć?
            Joanna postawiła na stole trzymaną w prawej ręce torebkę i obiema rękami sięgnęła do tylnej części swej spódniczki chcąc może sprawdzić dlaczego ja tak długo teraz zapinam, co ja tyle czasu robie przy tym nie zapiętym przez nią zamku. Zaskoczony tym, co zrobiła Aśka szybko opuściłem ręce zostawiając nie dopięty suwak. Wiosna przesunęła palcami po ząbkach zamka, namacała niedociągnięty do właściwego mu miejsca suwak jednak, choć niewątpliwie poczuła, że jest zsunięty, że nie znajduje się tam, gdzie powinien nie podciągnęła go.
   …i co?… - nieco tym zaskoczony wpatrywałem się w to, co było widać pomiędzy ząbkami Aśki spódniczki.
            Dając spokój swej spódniczce Joanna całkiem niespodziewanie nieco się pochyliła i prześliznęła się przede mną, przed moimi kolanami i idąc tym razem tyłem do mnie, może celowo chcąc mi zademonstrować to, jak fałszywie zapiąłem jej spódniczkę odeszła w stronę swego fotelika.
- Czekaj… - jęknąłem nieco spanikowanym głosem - spódniczkę trzeba jeszcze poprawić.
            Joanna nagle zamarła w bezruchu.
- Podciągnięta jest… - wyszeptałem nie chcąc by Edek i Wioleta to usłyszeli.
- Podciągnięta? - Wiosna zdziwiła się. Nagle głośno się roześmiała i ciężko opadła na fotel - Hahaha… sam przecież mi ją podciągałeś… hahaha… cały czas…
   …sam ją podciągałem?… - speszyłem się. Widząc fałszywie uśmiechającą się do mnie Wioletę zabrzmiało mi w uszach echo jej słów - …Aśka lubi szokować…oj, lubi…